poniedziałek, 28 stycznia 2013

" Królewscy - śmiech, Iker - piorunujące drużynę spojrzenie"

-Jaki cudny!- krzyknęła z zachwytem Sara, kiedy pokazałam jej nowego zwierzaka. Po długiej rozmowie z Ikerem, w końcu pozwolił mi kupić kota. Nazwałam go...
-No dzięki Jula!- powiedział oburzony Marcelo.
-Dlaczego akurat jego imię, a nie moje?- spytał jeszcze bardziej poirytowany Cris.
-Marcelo, powinieneś być zadowolony. Zawsze kiedy będę go wołać- wskazałam na kota- będę myśleć o Tobie. Poza tym jesteś wyjątkowy- uśmiechnęłam się, a Marcelo się wyprostował.
-No w sumie to zaszczyt- powiedział dumnie.
-Kupiłaś wszystko?- spytał Iker i w tym momencie do domu wszedł obładowany siatkami Max i Natalii, która niosła siatkę pełno bzdetów dla Marcelo (kota). 
-Wykupiłaś cały sklep?- spytał zdziwiony Fabio.
-To jeszcze nie wszystko- powiedziałam lekko zawstydzona.
-Moja krew!- zapiał radośnie Cris.

*
   W końcu wszystko rozpakowałam, z samochodu. Ile rzeczy... Mój pokój cały jest zawalony zakupami. Max i Natalii pojechali już do domu. Marcelo położył się na łóżku i oparł pyszczek na poduszce. No to czas na rozpakowywanie. Pod oknem położyłam legowisko dla kota, obok drapak. Do łazienki zaniosłam kuwetę i od razu wsypałam żwirek. Wyjęłam wszystkie zabawki dla Marcelo, położyłam koło biurka. Miski wyniosłam do kuchni, a w szafce, w której jest karma Amigo, położyłam karmę kota. W ten oto sposób zniknęła połowa siatek z pokoju. Później do szafki koło biurka włożyłam wszystkie książki i przybory szkolne. Na końcu pochowałam nowe ciuchy. Jest 22. Trochę zajęło mi to czasu. Teraz szybki prysznic i do łóżeczka. 
   Kiedy już byłam przebrana w piżamę, do pokoju wszedł Iker.
-Mam coś dla Ciebie- powiedział Iker i podał mi gorącą czekoladę z piankami. Pycha!  
-Wiesz co dobre!- pochwaliłam go.
-Słuchaj, tak sobie myślałem- usiadł koło mnie na łóżku, przy okazji płosząc kota. Spłoszony Marcelo wtulił mi się w nogi -Czy nie chciałabyś może zrobić prawa jazdy?- spojrzałam na niego ze zdziwieniem -Stwierdziłem, że musisz jakoś poruszać się po Madrycie, a samochód Ci to ułatwi-
-A nie muszę być pełnoletnia?-
-Słuchaj, wiek nie ma znaczenia. W Hiszpanii jest tak, że od 16 roku życia możesz jeździć każdym samochodem pod opieką osoby dorosłej. Albo samodzielnie prowadzić samochody poniżej 1,5 tony-
-Hmm, no w sumie dlaczego nie-
-Świetnie! W takim razie bądź gotowa jutro o 10-
-Słucham?-
-No, jutro masz pierwszą jazdę- uśmiechnął się i wyszedł.

*
   Czas wstawać. Kto w dzień wolny budzi się o ósmej? No nic, muszę się szykować. Dzisiaj o dziwo, nie biorę rano prysznica. Spięłam włosy w wysokiego koka, ubrałam rurki, luźny t-shirt i poszłam coś zjeść. Nalałam sobie szklankę soku i zrobiłam kanapki z Nutellą. Równo o 10, pod domem pojawił się samochód. Ubrałam trampki, kurtkę, wzięłam telefon i wyszłam. W samochodzie okazało się, że od razu jestem wypuszczona na miasto. Co prawda w Polsce parę razy jeździłam samochodem, ale żebym od razu ruszała w centrum Madrytu? 
   Wbrew pozorom nie było tak źle. Pomijając fakt, że o mało co nie potrąciłam pieszego, dwa razy przejechałam na czerwonym świetle i zatrzymałam się na zakazie. Teraz jadę jakąś drogą na obrzeżach Madrytu. Są tu praktycznie same gospodarstwa. 
-Skręć tu- powiedział instruktor i nagle moim oczom ukazała się stajnia. Kolejny pomysł Ikera? Jakbym mogła się mylić. Przede mną stoi 10 Królewskich. Nagle...
-Debilu!- krzyknęłam do Crisa, którego o mało co nie przejechałam. Kretyn wyskoczył mi zza zakrętu. Mina Ronaldo -bezcenna. 
-No jak ty jeździsz?!- krzyknął i wyszczerzył ząbki. Pokazałam mu środkowy palec i zaparkowałam.
-Jak pierwsza jazda?- spytał Iker, zaraz po tym jak wypuścił mnie z uścisku. 
-Jak to jak? O mało mnie nie zabiła!- krzyczał oburzony, ale uśmiechnięty Cris.
-Bo się pchasz gdzie nie trzeba!- i w tym momencie Królewscy wybuchnęli śmiechem. Dopiero po chwili zorientowałam się o co chodzi -Zboczeńcy- burknęłam -A tak właściwie to po co tu przyjechałam i co to za zbiorowisko?- spytałam wskazując na drużynę.
-Chciałem Ci zrobić niespodziankę. Wiem, że lubisz jeździć konno-
-Też tak słyszałem- wtrącił się Fabio i poruszył znacząco brwiami. 
-Fabio! To moja siostra- wydarł się Iker i 'walnął' ręką w głowę Portugalczyka, a u Królewskich znowu atak śmiechu -Ale wracając. Tu jeździ Serio, który czeka na Ciebie w siodlarni, więc idź się przygotuj- 
-Wszystko super, ale w co mam się ubrać?- Iker podał mi jakąś torbę.
-Przeszperałem Twoją szafę i z pomocą chłopaków doszliśmy- Królewscy - śmiech, Iker - piorunujące drużynę spojrzenie - do tego, co nosi jeździec- 
-A dokładniej zadzwoniliśmy do Sergio, który nam powiedział- odparł Jose i uśmiechnął się. 
-Ok, to idę się przebrać- wzięłam torbę i poszłam do siodlarni. Czekał tam na mnie Sergio. 
-Hej Słonko- powiedział Sergio i pokazał swoje śnieżnobiałe ząbki.
-Słonko?- spytałam zaskoczona -Nie przypominam sobie, żebym pozwoliła Tobie się tak do mnie zwracać- Hiszpan znowu się uśmiechnął. Podszedł do mnie i objął w pasie. 
-Myślałem, że coś między nami jest- chciałam się wyrwać z jego uścisku, ale Ramos jest zbyt silny. 
-A ja myślałam, że jesteś singlem. Popatrz, oboje byliśmy w błędzie- wpatrywałam się w podłogę.
-Chodzi Ci o Pilar? Słuchaj, między mną a nią nic nie ma- prychnęłam.
-No z pewnością. Dziwne, że tak mi się chwaliła jak to między wami jest wspaniale- Sergio delikatnie pogładził mnie dłonią po policzku i przyciągnął do swoich ust. Nie chciałam tego. Mój rozum walczył z moim sercem. Z jednej strony wiem, że on i Pilar to para, ale z drugiej... Jego namiętność jest niesamowita. Mam ciarki na całym ciele. Hiszpan posadził mnie na stole, a ja owinęłam nogi wokół jego ciała. Czułam, jak jego ciepłe ręce suną po moich plecach i krążą w okolicach stanika. Po dłuższej chwili odsunęłam się od niego. Uśmiechnął się i w ten sposób byłam cała jego. 
-Przebierz się, a ja przygotuję Ci konia- znowu ten cudny uśmiech.

*
Zmiany w bohaterach :) ( zdjęcia :) ) No i wyjątkowo długi rozdział :D

sobota, 26 stycznia 2013

"Obudziły mnie promienie słońca, które delikatnie ogrzewały moją twarz"

   Po raz pierwszy dedykuję komuś rozdział :) Mianowicie Pauli K. i Wiktorii S. które są chyba moimi najwierniejszymi czytelniczkami :D
*

   Wzięłyśmy z szafek kurtki i wyszłyśmy ze szkoły. Potem prosto do domu. Natalii odprowadziła mnie na przystanek, a sama pojechała do miejsca, gdzie pracuje jej mama. W sumie w domu byłam koło 16. Iker i Sara jeszcze nie wrócili. Przebrałam się w dresy i zrobiłam listę rzeczy, które muszę kupić. Jako, że jutro sobota (w tym tygodniu byłam tylko jeden dzień w szkole) to umówiłam się z Natalii, że pojedziemy na zakupy. Chodzi mi tu o kupno książek, zeszytów i wszystkiego co związane ze szkołą. Od zawsze uwielbiam robić zakupy tego typu tzn. naklejki na zeszyty, długopisy, zakreślacze, cienkopisy i te wszystkie pierdoły. Po godzinie skończyłam. Wreszcie... Lista zawiera ok. 30 rzeczy + książki.
   Idę coś zjeść, bo strasznie zgłodniałam. W końcu nic nie jadłam od śniadania. Zjadłam coś prostego i szybkiego, mianowicie smażoną pierś kurczaka. Pycha! Tylko usiadłam do stołu, a usłyszałam przekręcający się klucz w drzwiach.
-Sara!- powiedziałam i przytuliłam się do niej, kiedy ledwo co przeszła próg drzwi -Jak się czujesz?-
-Już lepiej, ale jeszcze trochę słabo-
-Chcesz coś zjeść? Albo czegoś się napić?- spytałam.
-Nie dzięki- odpowiedziała i usiadła na kanapie.
-Kochanie, powinnaś się położyć. Musisz teraz odpoczywać- powiedział Iker i zaprowadził Sarę do sypialni.
-A ty coś zjesz?- spytałam brata, kiedy wrócił.
-Z chęcią- usmażyłam mu to samo co sobie -Jakie masz plany na jutro?- spytał Iker, przełykając kawałek mięsa.
-Muszę kupić tzw. "przybory szkolne"-
-No właśnie, jak w szkole? Podoba się? Miło Cię przyjęli?-
-Wiesz, dzisiaj czułam się jak trędowata. To znaczy wszyscy już wiedzą, że jestem Twoją siostrą, więc nie było osoby, która by nie zwróciła uwagi mijając mnie na korytarzu-
-Przyzwyczają się- posiedzieliśmy jeszcze trochę, porozmawialiśmy o dziecku, a koło 20 poszłam się umyć. Weszłam tylko na FB, miałam kilka zaproszeń. Głównie osoby z mojej klasy. Zadzwoniłam jeszcze do Natalii (umówiłyśmy się na 12), po czym poszłam spać. Byłam padnięta.

*
   Obudziły mnie promienie słońca, które delikatnie ogrzewały moją twarz. Jest 9. Muszę wstawać, chociaż poleżałabym jeszcze trochę. Idę się umyć. Ostatnio zauważyłam, że każdy mój dzień zaczyna się prawie tak samo. Najpierw prysznic, potem makijaż, układanie włosów, ubranie się i zjedzenie śniadania. Tak też i dzisiaj. Pomimo tego, że idę na zakupy, to ubiorę szpilki. W końcu po coś je kupiłam, ale na razie ubieram kapcie. Niech nogi jeszcze odpoczywają, zresztą nie rozumiem mody noszenia butów po domu. Przecież to nie wygodne. Poszłam do kuchni, a tam niespodzianka.
-O, nasza przyszła ciocia przyszła- wypowiedział radośnie Callejón i poklepał Ikera po plecach. 
-Dzień dobry siostra. Mamy zebranie drużyny, nie przeszkadzaj sobie- powiedział Iker. W salonie siedziała chyba 15 Królewskich. Całkiem o tym zapomniałam. Co tydzień, w sobotę Królewscy spotykają się u kapitana( czyt. Ikera) i omawiają taktykę, przebieg ostatnich meczy i tak dalej. Potem Iker przekazuje wszystko Jose, a ten bierz to pod uwagę przy opracowywaniu "planu" na następny mecz.  
-Nie ma sprawy i tak zaraz wychodzę- 
-A dokąd?- spytał Cris i wyszczerzył ząbki.
-Na zakupy- 
-Właśnie, dobrze że mi przypomniałaś. Przysłali mi Twoją kartę- powiedział Iker.
-Wyrobiłeś mi kartę?- jestem lekko zszokowana, bo nic mi o tym nie mówił. 
-Tak. Tata będzie Ci wpłacał co miesiąc "kieszonkowe"(czyt. alimenty)- 
-A, no to spoko- uśmiechnęłam się i wsypałam kakao do mleka. Po obserwowałam chwilkę Królewskich. Wyglądają przezabawnie. Iker próbuje coś zapisać, Pepe narzeka na wszystkich sędziów, Cristiano twierdzi, że za rzadko ma piłkę, Benzemie nie podoba się, że często siedzi na ławce itp. Poszłam do pokoju, wzięłam torbę, ubrałam buty i poszłam w stronę drzwi.
-Jula- krzyknął Iker, kiedy już otwierałam drzwi.
-Hmm?-
-A czym masz zamiar płacić?- zaśmiał się. Całkiem wyleciało mi to z głowy. Iker zaprosił mnie ręką w swoją stronę -Trzymaj, tylko mi nie wydaj od razu wszystkiego- powiedział i uśmiechnął się.
-Dzięki, do zobaczenia chłopaki- pomachałam do Królewskich i wyszłam.
-Ładnie wyglądasz!- krzyknął jeszcze chyba Fabio. Nie jestem pewna, bo już zamykałam drzwi. Pod bramą domu stała Natalii, ale nie sama.
-Hej Jula- krzyknął Max. Jejku, jaki on uroczy.
-Hej- odpowiedziałam i przytuliłam go.
-A ja to co?- oburzyła się Natalii.
-Nie denerwuj się kochana- odparłam spokojnym głosem i też ją przytuliłam.
-No to jedziemy- zarządził Max i wsiedliśmy do samochodu.

*
   Pojechaliśmy do Primark'a, w którym można dostać tak na prawdę wszystko. Od ubrań do mebli. Najpierw zakupy z mojej listy. 
-To czego szukamy na początek?- spytał Max i wziął koszyk. 
-Zeszyty. Moja ulubiona część- kocham wybierać zeszyty,ale chyba o tym już wspominałam.
-No okej- i tak zaczął się szał zakupów. Najpierw, oczywiście zeszyty, długopisy, markery, teczki itp, a potem... Klasycznie, czyli spodnie, bluzki, kurtki, buty, torby. W sumie ze sklepu wyszliśmy po prawie pięciu godzinach! Na szczęście nie jestem jedyną "zakupoholiczką". Najwięcej kupiła Natalii. Zanieśliśmy zakupy do samochodu i poszliśmy do następnych sklepów. Miejsce, w którym znajduje się Primark, to duży kompleks. Jest tu między innymi cała masa restauracji,  sklep zoologiczny, sklep meblowy, sieciówki typu H&M czy Cubus. Najprościej mówiąc: do wyboru, do koloru. Mijając witrynę jednego ze sklepów, po prostu się zakochałam.
-Czy on nie jest uroczy?- spytałam, a Max i Natalii spojrzeli na cudnego, białego, puszystego kotka. 
-Jakie cudo-
-To tylko kot- prychnął Max, a za to oberwał od nas obu pięścią w ramię. Nie ma co się długo zastanawiać. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Ikera. 
-Co chcesz kupić? Kota? Po co Ci kot? Kto się będzie nim zajmował? On wszystko podrapie- 
-Oj Iker, proszę-  

środa, 23 stycznia 2013

"Od jakiegoś czasu ja i Iker..."

   Kiedy Alvaro się zatrzymał od razu wbiegłam do szpitala. Szybko znalazłam Ikera, który siedzi z głową schowaną w dłoniach. Nie odzywając się do niego, usiadłam obok i objęłam go. Iker cały się trzęsie.
-Byliśmy w restauracji, kiedy ona nagle zaczęła słabnąć- zaczął. Głos mu się załamuje -Nagle zemdlała... Nie wiedziałem co zrobić, więc wsadziłem ją do samochodu i przyjechałem tutaj-
-Lekarz coś mówił?- spytałam, opierając brodę o jego ramię.
-Nie, na razie robią jej badania. Oddałbym wszystko, żeby była zdrowa- łza spłynęła mu po policzku.
-Na pewno wszystko będzie dobrze. Jest tylko trochę osłabiona- z sali wyszedł lekarz. Iker od razu wstał.
-Co jej jest?- spytał od razu.
-Konflikt serologiczny. Przepraszam spieszę się-
-Czy ktoś mi może powiedzieć o co tu chodzi?- odparł zmęczony tym wszystkim Iker.
-Jaki Sara ma czynnik Rh?- spytałam.
-Rh-, a co?- spytał. Do niego ciągle nie dociera.
-A ty?-
-Rh+... Jula o co Ci chodzi?-
-Będziesz ojcem- powiedziałam, a uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy.
-Co ty wymyślasz-
-Iker, konflikt serologiczny jest wtedy, kiedy matka ma grupę np. Rh-, a dziecko Rh+. Dociera?- do mojego brata dopiero dotarło. Wstał i mocno mnie przytulił.
-Będę ojcem- wyszeptał -Będę ojcem!- krzyknął tak, że prawie ogłuchłam, a ludzie dookoła dziwnie się spojrzeli.
-Może Pan się z nią zobaczyć- powiedziała pielęgniarka, która właśnie wyszła z sali, w której leży Sara. Iker wręcz wbiegł do pomieszczenia i pierwsze co zrobił to przytulił Sarę i powiedział "Kocham Cię". Oni są cudni.
-Będziesz tatą- powiedziała Sara słabym głosem.
-Tak wiem i strasznie się cieszę. Dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytał Iker, od którego aż kipiało radością.
-Bo nie wiedziałam- odparła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-A który to tydzień?-
-Szósty- Iker coraz bardziej podekscytowany.
-Przynieść wam coś do jedzenia?- spytałam, chcę ich zostawić samych.
-Ja pójdę i tak muszę zadzwonić do rodziców- powiedział szczęśliwy Iker i wyszedł, a ja zostałam z Sarą sama.
-Narobiłaś nam strachu- powiedziałam z uśmiechem.
-Sama byłam przerażona. Nawet nie podejrzewałam, że mogę być w ciąży. To znaczy wiesz, od jakiegoś czasu ja i Iker..-
-Dobra, nie kończ. Domyślam się- przerwałam jej, a Sara się zaśmiała. Nie chcę słuchać o łóżkowych zabawach brata -Ale dalej nie rozumiem jednej rzeczy. No bo jesteś w szóstym tygodniu, tak?- kiwnęła głową -Wiem, że to może głupie pytanie, ale nie zauważyłaś, że Ci się spóźnia?-
-Jakiś czas temu lekarz przepisał mi leki i powiedział, że mogą one coś tam zaburzyć- no to wszystko wyjaśnia.
-Kurde, nie mogę uwierzyć, że będę ciocią-
-A ja, że będę mamą-


   Iker powiedział, żebym wróciła do domu, a on posiedzi jeszcze trochę z Sarą. Alvaro odwiózł mnie do domu.
-Dzięki- powiedziałam do Hiszpana, wysiadając z samochodu.
-Nie ma sprawy, cieszę się że mogłem pomóc- uśmiechnął się. Zamknęłam drzwi i poszłam do domu. Tak tu cicho. Chyba po raz pierwszy od kiedy tu jestem. Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Miałam kilka powiadomień na Facebook'u i jedną wiadomość. Od Natalii oczywiście.
"Pamiętasz, że jutro Twój pierwszy dzień w szkole? :D "
"Jakby mogła zapomnieć"
"Przyjdę po Ciebie o 9.00"
"Ok, mam nadzieję, że wstanę :) "
   Skoro o 9 będzie Natalii, to muszę wstać o 7.30. W takim razie idę spać.

*
   O boże... Już rano. Jak mi się nie chcę... No ale cóż, trzeba wstawać. Pierwsze co to poranny prysznic, następnie ogarniecie włosów( czyt. uczesanie) i twarzy (czyt. make-up). Ubrałam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z Nutellą i herbatę. O 8.55 byłam już gotowa. Chwilę później przyszła Natalii i pojechałyśmy do szkoły. Moja wychowawczyni to młoda kobieta, około 30 lat. Uczy Hiszpańskiego.
-Ty jesteś naszą nową uczennicą?- spytała z uśmiechem. Kiwnęłam głową -Usiądź proszę- klasa nie jest zbyt duża. Mam na myśli ilość uczniów. W klasie jest 10 osób. Siadłam w ostatniej ławce, a Natalii obok mnie -Mogłabyś się przedstawić i powiedzieć coś o sobie?-
-Tak, jasne. Jestem Jula Casillas- po klasie rozeszło się takie ciche : "co?", "słyszałeś?". Było to lekko krępujące. Widocznie Izabelle, moja nowa wychowawczyni, nie powiedziała klasie o nowej uczennicy -Mieszkam w Madrycie od kilku dni. Przez 17 lat mieszkałam w Polsce-
-A czym się interesujesz?- spytała Iza.
-Głównie sportem. W szczególności piłką nożna i jazdą konną-
-No tak, wnioskując po nazwisku to piłkę nożną masz we krwi?- jakoś nie widzę powiązania.
-No tak jakby-
-Dobrze, może klasa się przedstawi. Ty zacznij- wskazała na rudowłosą dziewczynę. Wygląda na całkiem nieśmiałą.
-Jestem Ana- powiedziała rzeczywiście nie śmiało.
-Luisa- powiedziała dziewczyna, siedząca obok niej.
-Marcela-
-Melania- to chyba bliźniaczka Marceli. Są do siebie bardzo podobne.
-Nina-
-Max- pierwszy chłopak. Nie powiem, całkiem przystojny.
-Rafael- drugi, niczego sobie chłopak.
-Rico- typowe, szkolne ciacho. Wiecie, amerykańskie klimaty.
-Angela- królowa szkoły.
-Emilia- i przyjaciółka królowej.
-Julio, mam nadzieję, że szybko kupisz podręczniki- dodała wychowawczyni, a ja kiwnęłam głową. Dalsza część lekcji minęła dosyć szybko. Oczywiście cały czas czułam, że ktoś się na mnie patrzy. Lekko mnie to peszyło, ale da się przyzwyczaić. Na przerwie sporo osób zwracało na mnie uwagę. To było bardziej denerwujące. Jak przechodziłam, ktoś zawsze mówił "To na prawdę ona?" albo "Co ona tu robi?". Nie myślałam, że wszyscy wiedzą kim jestem. Oczywiście jestem świadoma tego, że Iker pochwalił się na Facebook'u, że ma siostrę, ale skąd oni wiedzą, że to ja?
-Jak Ci się podoba?- spytała Natalii, kiedy kupowałam wodę w automacie.
-Wiesz, czuję się lekko zestresowana-
-Tymi spojrzeniami? Spoko, przyzwyczają się- odparła. Wzięłam wodę i ruszyłam w kierunku ławki nie patrząc przed siebie. Moje szczęście jest nieocenione.
-Oj, przepraszam- wypaliłam i spojrzałam w kogo się władowałam.
-Spoko- powiedział Max(?) i uśmiechnął się. Siadłyśmy na ławce, a Natalii zaczęła się śmiać.
-Co w tym zabawnego?- spytałam, siłując się z zakrętką (kto to tak zamyka?).
-Twój wyraz twarzy mnie dobija- z pewnością wyglądam przezabawnie. W końcu siłuję się z butelką.
-Daj, pomogę- powiedział Max, który nie wiadomo skąd się tu wziął. Wystarczył jeden ruch ręką, a zakrętka nagle puściła, a co za tym idzie, butelka została otworzona.
-Dzięki- uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy, więc jak Ci się podoba?- spytał siadając koło nas. Dlaczego każdy się pyta jak mi się tu podoba?
-Całkiem spora szkoła, ale klasa wyjątkowo mała- zaczęliśmy rozmawiać, co jakiś czas dodała coś Natalii, a czasami Rafael, który pojawił się chwilę po Maxie. Całkiem miło się z nimi gada. Są na prawdę w porządku. Później już "tylko" 5 lekcji (na każdej oczywiście mówiłam coś o sobie) i koniec.    

środa, 16 stycznia 2013

"Co to za piękna niewiasta?"

-A wy kiedy wstaliście?- spytałam, siadając na kanapie.
-Jakoś tak półgodziny temu- odpowiedział Cris, przeciągając się.
-Dla ścisłości jesteście tylko wy i Pepe, tak?- kiwnęli głową.
-Podziwiam resztę, że wstała na trening- powiedział, ziewając Fabio.
-Coś czuję, że Mou da im niezły wycisk- dodał Cris.
-Chcecie coś do jedzenie?- spytałam, kierując się w stronę lodówki. Strasznie zgłodniałam.
-Już jedliśmy- odparł. Spojrzałam się na nich.
-Kiedy?- spytałam zaskoczona. Jak można wstać i od razu zjeść śniadanie, będąc na kacu?
-Przyzwyczajenie- burknął.
-Witam wszystkich!- krzyknął nagle Pepe, który właśnie wszedł do pokoju.
-Witam śpiącego księcia- odpowiedział mu Fabio -Jak się spało?-
-Nie narzekam. Oo widzę, że zdążyłem na porę śniadaniową- spojrzał na mnie i uśmiechnął się wymownie.
-Co chcesz?-
-Może być to samo co ty-
-Robię płatki z mlekiem, więc nie wiem czy gustujesz...-
-Uwielbiam! Rób!- krzyczał szczęśliwy Portugalczyk.
-A jakie plany po śniadaniu?- spytałam się Królewskich, podając Pepe łyżkę.
-No jak to jakie, jedziemy z Tobą do centrum- powiedział uradowany Cris.
-Słucham? Sorry, ale ja już się umówiłam z przyjaciółką, więc z waszych planów nic nie wyjdzie-
-To ją też zabierzemy- dodał jeszcze bardziej szczęśliwy Cris. Po ich uśmiechniętych twarzach zrozumiałam, że nie ma sensu się licytować, bo tak czy inaczej pojadę z nimi.
-Idę się wyszykować-

*
   Po godzinie wyjechaliśmy. Najpierw zabraliśmy Natalii, z którą witałam się chyba z 10 minut.
-Dobra, to od czego zaczniemy?- spytałam, kiedy ruszyliśmy spod domu Natalii.
-Na początku pokażemy Ci to, co powinien zwiedzić każdy turysta- odpowiedział Cris, bo to on prowadzi. W sumie chyba wypił najmniej. Pepe dalej dochodzi do siebie.
-Wiecie co mnie bawi?- spytałam, kiedy stanęliśmy w mega korku (tego nie lubię w dużych miastach...). Spojrzeli się na mnie -Że żaden z was nie jest rodowitym mieszkańcem Madrytu, ani nawet Hiszpanii-
-No, a Natalii? Ty chyba jesteś z Madrytu- powiedział Fabio.
-Mieszkam w Madrycie od 2 lat. Wcześniej mieszkałam w Barcelonie- odpowiedziała.
-Real czy Barca?- spytał szybko Cris.
-Emm...- zaczęła, a Królewscy spojrzeli na nią podejrzanie -No chyba Real- odetchnęli z ulgą.
-Jeśli oceniamy zawodników to Real, prawda?- spojrzałam na Natalii, a ta się uśmiechnęła.
-No to wszystko jasne- powiedział dumnie Cris.
   Na początku pojechaliśmy do Pałac Królewskiego, później pojechaliśmy na Puerta Del Sol i właściwie to tyle ze zwiedzania, bo chłopcy się zmęczyli. Żeby się trochę rozerwać, pojechaliśmy do "Parc Des Attractions". To całkiem znany park rozrywki, w którym jest jedna z najszybszych kolejek świata. Wejście na nią z Pepe nie było dobrym pomysłem. Mianowicie nie był to dobry dzień dla faceta, który siedział przed nim. Chyba już rozumiecie...
   Byliśmy tam praktycznie do wieczora. Koło 22:00 byłam już w domu. Padałam na twarz. Wzięłam tylko prysznic i poszłam spać.
*
-Pobudka!- usłyszałam głos Ikera, a po chwili zaczął trąbić wuwuzelą. Nienawidzę go! 
-Wynocha!- krzyknęłam i schowałam głowę pod poduszkę. Jakie to jest głośne. 
-Nie moja droga- odparł i ściągnął ze mnie kołdrę -Jedziesz ze mną na trening i radzę Ci się szykować bo mamy 40 minut- 
-Idź stąd!- wyburczałam.
-Będę za 10 minut, a jeśli do tej pory nie wstaniesz to sięgnę po radykalne środki- wyszedł.
-Nawet nie mam zamiaru- mruknęłam i przykryłam się kołdrą po czubek nosa -Aaaaaa!- 
-Ostrzegałem- 
-Nie myślałam, że oblejesz mnie lodowata wodą!- jestem cała mokra. 
-Wstajesz? Bo mam jeszcze resztkę wody w wiadrze- ostrzegł mnie, lekko przychylając wiaderko.
-Nie rób tego!- krzyknęłam przerażona, co wywołało uśmiech na twarzy mojego brata. 
-Pośpiesz się- 
-Zrobisz mi śniadanie?- spytałam błagalnym głosem. Iker się zaśmiał.
-Nie ma czasu. Gdybyś wstała wcześniej to może...- poszłam wkurzona do łazienki -Ja też Cię kocham!- usłyszałam, kiedy zamknęłam drzwi. Szybki, ciepły prysznic (szkoda go przerywać), wysuszenie włosów, ubranie się, szybkie make-up i gotowa. Jestem z siebie dumna, że zrobiłam to tak szybko.
-Czeka w samochodzie- powiedziała Sara na powitanie. Uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. 
-No w końcu. Przekąś coś, a po treningu pojedziemy coś zjeść na mieście. Co ty na to?- powiedział, podając mi jabłko. Opuściliśmy teren posesji i pojechaliśmy w stronę stadionu. 
   Tu jest mega! Iker szybko oprowadził mnie po całym obiekcie, potem ja usiadłam na trybunach, a on poszedł się przebrać. Po około 5 minutach pojawiło się trzech, bardzo dobrze mi znanych,  zawodników Królewskich.    
-Ooo, no kogo to moje cudne oczęta widzą?- krzyknął Fabio.
-Co to za piękna niewiasta?- dodał Pepe.
-Czyżby to siostra naszego kapitana?- odparł ze zdziwieniem Cris.
-Idioci- burknęłam, a Portugalczycy podbiegli do mnie.
-Przyszłaś popatrzeć na to?- spytał Cris, podciągnął koszulkę i pokazał na swój kaloryfer. Uwierzcie mi, jego 6-pak jest w rzeczywistości jeszcze bardziej "efektowny"  niż na zdjęciach.
-No oczywiście. Jak mogłabym przegapić okazję zobaczenia Twoich mięśni?- CR7 uśmiechnął się.
-Tak też myślałem- odparł z zawadiackim uśmiechem.
-A my to przepraszam co?- wtrącił się "urażony" Pepe.
-No na Was też oczywiście będę patrzeć- Pepe wyszczerzył ząbki.
-My się chyba jeszcze nie znamy- powiedział, nieznany mi głos. Koło Fabio nie wiadomo skąd pojawił się Gonzalo Higuain. Z nim jest jak z całą resztą Królewskich, "na żywo" jest jeszcze przystojniejszy niż się wydaje. Uśmiechnęłam się.
-Nie mieliśmy jeszcze okazji się spotkać-
-Gonzalo- powiedział przystojny Argentyńczyk.
-Jula- odpowiedziałam z nutą nieśmiałości w głosie. Po chwili rozmowy, na trybunach pojawiła się wysoka, "cycata" (jak to ujął Fabio), szczupła kobieta. Kiedy ją zobaczyłam, pomyślałam tylko jedno - wygląda jak hmm...Kobieta lekkich obyczajów. Skąd takie skojarzenie? No więc jej cycki są prawie na wierzchu, mega wysokie szpilki, w których ledwo chodzi, bluzka która odkrywa jej połowę brzucha, biała kurtka z futerkiem i mini. Czy tej kobiecie nie jest zimno? No i prawie zapomniałam: tona make-up na twarzy. Chociaż trzeba jej przyznać, że ma koszulkę z Guns N' Roses, więc za to plus.
-Kto to jest?- spytałam z lekkim zdziwieniem, ale na odpowiedź nie musiałam czekać. Z szatni właśnie wyszedł Sergio, który podszedł do niej podszedł i namiętnie ją pocałował.
-Nowa dziewczyna Ramosa- powiedział Pepe.
-Nawet nie wiedziałem, że on z kimś jest- odparł Fabio.
-Gratuluje spostrzegawczości. Są ze sobą od jakiś czterech miesięcy- poinformował go Pepe.
-No dobra Panowie, zaczynamy- zarządził Mourinho, który właśnie wszedł na boisko. No i zaczął się trening. Nie mogę się skupić na chłopakach, bo cały czas kątem oka widzę tę kobietę. Niby ona mi nic nie zawiniła... To wina Sergio! Kuźwa, najpierw mnie całuje i jest wszystko super, po czym się dowiaduję, że ma dziewczynę, z którą jest nie od wczoraj! Jestem na niego na maksa wkurzona. Prawdę mówiąc, czego ja mogłam oczekiwać. Przecież po tym grillu, nawet się nie odezwał.
-To teraz lecimy coś zjeść? Bo umieram z głodu- powiedziałam do Ikera, kiedy po treningu Królewscy schodzili do szatni.
-Zapomniałem!- krzyknął nagle. Spojrzałam na niego z zapytaniem na twarzy -Mamy z Sarą rocznicę i..-
-I zapomniałeś o tym- dokończył Marcelo.
-Więc teraz pojedziesz po prezent dla niej- dodał Cris.
-Ale w między czasie zarezerwujesz stolik w El Bodegón- wtrącił się Pepe, wskakując Ikerowi na plecy.
-No tak mniej więcej będzie to wyglądać- dodał smutny Iker.
-Powiedz mi tylko gdzie mogę coś zjeść, a dam sobie radę- poinformowałam z uśmiechem brata.
-No nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś sama przemieszczała się po Madrycie. Nie znasz jeszcze dobrze miasta, więc... No nie wiem- odparł zmieszany Iker.
-Ja z Tobą pojadę- odezwał się Alvaro Morata, którego poznałam dopiero dzisiaj.
-No widzisz - spojrzałam na Ikera- Dam sobie radę-
-Dzięki- odparł Iker do Moraty i wszyscy weszli do szatni, a ja zostałam na korytarzu. Siedziałam zamyślona z telefonem w ręku, gdy nagle zobaczyłam czyjeś buty. Podniosłam głowę.
-Pilar Rubio, miło mi- przede mną stała dziewczyna Sergio.
-Jula Casillas- odparłam. Nie za bardzo chciało mi się z nią rozmawiać, ale ona wręcz przeciwnie.
-Słyszałam, że nie dawno przeprowadziłaś się do Madrytu? - kiwnęłam głową -Ja tu mieszkam od kilkunastu lat i kocham to miasto. Znasz tu kogoś oprócz Królewskich?-
-Mam przyjaciółkę- burknęłam.
-A widziałaś już miasto? Madryt jest piękny jak chcesz to mogę Ci kiedyś pokazać tu masz mój numer- podała mi jakąś karteczkę z jej imieniem i nazwiskiem oraz numerem telefonu -Jak coś to dzwoń. Możemy iść na zakupy, albo-
-Gotowa?- spytał Alvaro, który właśnie wyszedł z szatni. W idealnym momencie.
-Tak- odpowiedziałam uśmiechnięta -To do zobaczenia- krzyknęłam do Rubio i ruszyłam za Moratą.

*

   Pojechaliśmy do... McDonald's. Stwierdziłam, że mam ochotę na takiego, mega niezdrowego fast food'a. Wzięłam kurczaczki, BigMac'a i colę, a Alvaro McRoyal'a, duże frytki i sprite. 
-Nie myślałam, że piłkarze jedzą takie jedzenie- wskazałam na tackę Hiszpana, kiedy usiedliśmy przy stoliku. 
-Myślisz, że my jemy tylko warzywa i owoce?- uśmiechnęłam się. Dokładnie tak myślałam. 
-Gdzie potem idziemy?- spytałam, przełykając kęs BigMac'a. 
-A wytrzymasz jeszcze ze mną?- spytał się, robiąc przy tym minę "cwaniaka". 
-Wytrzymałam z Pepe, Cristiano i Fabio, a z Tobą nie wytrzymam?- 
-W sumie racja. No a jak Ci się podoba Madryt?- 
-Jejku, wszyscy mnie o to pytając. Nie znam jeszcze dobrze tego miasta, ale jak na razie to jest ok- 
   Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas, potem Alvaro zostawił samochód na jakimś parkingu w środku miasta i poszliśmy pochodzić po Madrycie. Dzięki temu dowiedziałam się, na którym przystanku metra muszę wysiąść, żeby dojechać do stadionu, a na którym wsiąść, żeby wrócić do domu. No i jaką linią. Zaczęło się już ściemniać, dochodziła 20. Tak, spędziłam z Alvaro calutki dzień. Nagle zadzwonił mi telefon.
-Jula, gdzie jesteś?- powiedział Iker, a w jego głosie słyszałam zdenerwowanie.
-W centrum z Alvaro, a co?- lekko się zaniepokoiłam.
-Powiedz mu, żeby przyjechał na Pabellón 8- chciałam się spytać się po co, ale Iker się rozłączył.
-Co się stało?- spytał lekko przestraszony Morata.
-Iker poprosił, żebyś zawiózł mnie na Pabellón - Alvaro lekko zbladł -Co tam jest?- spytał z lekką niepewnością.
-Szpital- odpowiedział Alvaro, otwierając samochód.  

sobota, 12 stycznia 2013

"Ale, że z różdżką?"

   Dziwne uczucie siedzieć tak blisko moich idoli i rozmawiać z nimi jakbym ich znała od kilku, dobrych lat.
-Czym się interesujesz?- spytał Jose.
-No chyba tak najbardziej to sportem- odpowiedziałam z nutą nieśmiałości w głosie. Trochę jestem zestresowana ich obecnością.
-A jakim dokładnie?- ciągnął temat Jose.
-No oczywiście piłką nożną, ale oprócz tego to jazda konna. To jest chyba moja największa pasja, bo piłka jest bardziej sposobem na spędzenie czasu. Forma rozrywki. Konie to jednak moje życie. Dla nich poświeciłam bardzo dużo czasu- dziwie się sobie, że wypowiedziałam aż tyle słów bez najmniejszego zająknięcia się.
-Mmm- zaczął Sergio przełykając piwo- Widzę, że mamy wspólne pasje. Też kocham konie i jestem posiadaczem jednego- uśmiechnął się uroczo. Jest taki cudowny. Tak, to zdecydowanie mój "Grecki Bóg".
-I to jedyne co was będzie łączyć- wtrącił szybko Iker, a reszta lekko się zaśmiała oprócz Fabio i Pepe, którzy byli już tak wstawieni, że tarzali się ze śmiechu po ziemi. W sumie to nie wiem czy na pewno śmiali się z tego, co powiedział mój brat, ale wyglądali przezabawnie. A żeby wam lekko przybliżyć ten widok, to wyobraźcie sobie żółwia, który przypadkiem przewrócił się na skorupę i nie może wstać. Tak to mnie więcej wygląda.
-A wracając do tematu, który przerwał nam ten niekulturalny, mierzący 185 cm osobnik- Iker zmierzył go wzrokiem, a banda żółwi znowu tarza się po ziemi -To znalazłaś już jakąś stajnie w Hiszpanii?-
-Nie, jeszcze nie widziałam miasta, a co dopiero szukać stajni. Natomiast mam w planach zajęcie się tym, ale to w przyszłości-
-Nie widziałaś miasta? To ten osobnik Ci go jeszcze nie pokazał?- pokręciłam przecząco głową -No to jutro bądź gotowa o 12, a Magiczny Sergio zabierze Cię na wycieczkę po Madrycie-
-Ten "osobnik" nie wyraża zgody na opuszczenie tego terenu z Magicznym Sergio- znowu wtrącił się Iker.
-Magiczny Sergio!- zaczął wykrzykiwać Pepe.
-Ale, że z różdżką?- właściwie wyśmiał Fabio.
-Nie, z mieczem!- odparł Pepe i znowu śmiech.
-Kochanie, nie przesadzaj. Jula musi się integrować z Królewskimi - powiedziała Sara, która wniosła miskę chipsów i kilka butelek piwa.
-Poza tym muszę zobaczyć miasto - dodałam.
-Porozmawiamy jutro- odparł Iker. Zabrzmiało to trochę poważnie, ale po chwili się uśmiechnął, więc praktycznie jestem pewna, że się zgodzi.
   Dźwięk sms.
-O "trenejro" pisze- powiedział Iker, zerkając na ekran telefonu.
-O tej porze?- zdziwiłam się, bo dochodzi pólnoc.
-To jeszcze nic- powiedział ze śmiechem Cristiano - Kiedyś do nas dzwonił o 3 nad ranem, że mamy być na stadionie o 5:30, ponieważ wyjeżdżamy na mecz wcześniej, a musimy mieć jeszcze trening-
-No to a'propos. Jutro trening o 11:30- powiedział załamany Iker.
-Boże...- powiedzieli zgodnie Królewscy.
-Życzę powodzenia ze wstaniem- odparłam ze śmiechem.
-Ej, Magiczny!- krzyknął Pepe, szturchając Sergio- Weź spraw, żeby nam to odwołali-
-Życzę powodzenia z wytrzeźwieniem- dodała Sara, wskazując na Pepe i Fabio, którzy znowu tarzali się ze śmiechu jak żółwiki.
-A tak w ogóle to ty teraz chodzisz do szkoły czy coś?- zmienił temat Karim.
-Z tego co mi wiadomo - spojrzałam na Ikera -To jestem zapisana do bachillerato, tak?- Iker kiwnął twierdząco głową.
-A czyli zdajesz maturę?- ciągnął Karim.
-Tak-
-A jaki kierunek wybrałaś w szkole?- wtrącił się Mesut.
-"Nauki humanistyczne i społeczne"-
-Oo, no to mam nadzieję, że wszystko będzie ok- dodał Kaka. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni po butelkę coli i wódkę.
-Boże, ile w tej lodówce jest rzeczy- mruknęłam do siebie.
-Może Ci pomóc?- usłyszałam za sobą głos Sergio.
-Nie, dzięki. Dam sobie radę- odpowiedziałam i szukałam dalej -Jest- powiedziałam z dumą i odstawiłam butelkę na blat -Jeszcze tylko limonka- po chwili zorientowałam się, że znowu mówię sama do siebie -Znowu to robię?-
-Co?- spytał Sergio, a w jego głosie było słychać lekki śmiech.
-Znowu mówię sama do siebie- poczułam, jak jego ręce obejmują mnie w pasie. Odwrócił mnie i przyciągnął do siebie.
-To urocze- odpowiedział i musnął mnie ustami. Zrobiło mi się gorąco. Nawet bardzo. Pomimo, że tego nie chciałam, nie stawiałam oporu. Staliśmy tak, a nasze usta nie odrywały się od siebie.
-Muszę to zanieść- powiedziałam, odrywając się do niego i poszłam do ogrodu.  
Posiedziałam jeszcze do 2, po czym pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam spać, bo nie dawałam już rady.

*
   O matko... Moja głowa. Jest 11:45 co oznacza, że wszyscy już pojechali na trening i jestem sama. Dobra, idę coś zjeść. Ubrałam tylko bluzę (moją ulubioną z Arsenalu Londyn), wzięłam telefon i poszłam do kuchni. Zadzwoniłam do Natalii. To dziewczyna, którą kiedyś poznałam w Polsce. Jest ona rodowitą Hiszpanką i mieszka w Madrycie. 
-No hej, słuchaj przepraszam, że nie dzwoniłam, ale jakoś cały czas coś robiłam- powiedziałam na powitanie.
-Nie ma sprawy. Zaaklimatyzowałaś się już?- spytała. 
-Wiesz, ciężko powiedzieć. Jeszcze nie widziałam nawet dokładnie okolicy, tylko z okien samochodu, ale jak na razie czuję się tu dobrze. W ogóle to zgadnij kogo poznałam- powiedziałam z lekkim podnieceniem w głosie.
-No mów!- krzyknęła Natalii z równie wielkim podekscytowaniem w głosie.
-Królewskich! Jeszcze nie wszystkich, ale już kilku- 
-Aaaa! Są tacy przystojni jak w telewizji?- Natalii, to też wielka fanka Realu. 
-Nawet przystojniejsi - oparłam się o stół w kuchni- Dziwne...-
-Co się stało?- 
-Właśnie patrzę przez okno i widzę samochód Cristiano i Pepe, a oni powinni być na treningu-
-CR7 był u Ciebie?!- krzyknęła tak, że o mało co nie upuściłam telefonu. 
-Tak, jest całkiem miły- Natalii rozmarzyła się i zaczęła mi opowiadać jaki to on cudny, piękny, boski, męski, przystojny, umięśniony i tak dalej. Otworzyłam lodówkę i pochyliłam się, żeby wyjąć karton z sokiem pomarańczowym. 
-Niezły tyłek- usłyszałam za sobą. Sparaliżowało mnie. Powinnam być w domu sama. O co chodzi? Powoli się odwróciłam, a to co zobaczyłam niesamowicie mnie zaskoczyło. Na kanapie siedział Fabio i Cristiano.
-Co wy tu robicie? Powinniście być na treningu- 
-Twój brat jest wspaniałym kapitanem i zadzwonił do Mourinho, żeby odwołał trening. Powiedział, że zabalowaliśmy, ponieważ świętowaliśmy Twój przyjazd. No i Mou powiedział, że Ci, którzy nie będą mieli siły wstać, nie muszą przyjeżdżać- wytłumaczył mi Cris.
-To znaczy, że Pepe wytrzeźwiał? Bo jakoś go tu nie widzę- 
-On jeszcze śpi- odpowiedział Cristiano. 
-A wracając do punktu wyjścia: ładny tyłek- zaczął Fabio. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem w krótkich szortach, w które "podkreślają" moje pośladki. 
-A czemu nie bluza Realu?- zapytał z wyrzutem CR7. 
-Ciesz się, że nie ubrałam Barcy- odpowiedziałam i nalałam soku do szklanki. 
-Masz taką?- spytał z ogromnym zdziwieniem Fabio, wciąż skupiając się na dolnych partiach mojego ciała.
-Tak i jeśli nie przestaniesz się gapić to Ci wjebie- 
-Uu, lubię agresywne- puścił mi oczko. 
-Nieważne- poszłam do pokoju, ubrałam dresy i wróciłam do Królewskich. 

niedziela, 6 stycznia 2013

"Jak będę chciał, to zbuduję iglo w lipcu"

   No to czas zacząć rozpakowywanie walizek. Chyba zacznę od ubrań, bo one są najbardziej potrzebne, a resztę rozpakuję później. Iker na prawdę się postarał z tą garderobą. Jak się wchodzi to po lewej stronie są półki na buty, obok, we wnęce jest wieszak na płaszcze i kurtki. W rogu są półki na spodnie, a na drugiej ścianie miejsce na koszulki, bluzy itp. Skąd wiem gdzie jest miejsce na co? Iker zrobił kartki, na których napisał "spodnie", "buty", a potem położył je na półkach.
 
*
   W końcu skończyłam. Praktycznie połowa półek jest jeszcze pusta. Teraz zabieram się za kratony ze zdjęciami, kosmetykami itp. Mam nadzieję, że z tym pójdzie mi szybciej. Zacznę od kosmetyków i tego typu dupereli, bo tego jest więcej. Jaki był mój szok, kiedy weszłam do łazienki, a tam żadnej półki. Może po prostu jestem tak zakręcona, że ich nie widzę? Oparłam się o ścianę i nagle... Kabum! Otworzyła się szafka.  "Obmacałam" wszystkie ściany i znalazłam 3 szafki. Wszystko położyłam w wielkim nieładzie i wyszłam z pokoju. 
-Jedziemy?- spytałam, wchodząc do salonu. 
-Jasne- powiedział Iker i wyszliśmy z domu. Poczekałam na Sarę przed wejściem, a w tym czasie Iker wyprowadził samochód z garażu. Zza rogu wybiegł śliczny labrador.
-To Wasz pies?- spytałam Sary i zaczęłam drapać psa za uchem.
-Tak. Poznaj Uno -
-Jest cudny-
-Chodź, Iker czeka- nawet nie zauważyłam, kiedy Iker wyjechał przed bramę. 
-To gdzie jedziemy?- spytałam, zapinając pasy.
-Do "Moda Shopping"- powiedziała Sara - To jedno z większy centr handlowych w Madrycie- dodała. Po około godzinie dojechaliśmy ( ah te madryckie korki). Centrum jest na prawdę duże,a tłum ludzi lekko mnie przeraża. 
-To gdzie idziemy najpierw? - spytał Iker, ze strasznie zadowoloną miną. 
-Nie za bardzo jeszcze ogarniam, więc może wy coś zaproponujecie? -
-Za mną!- rozkazał Iker i ruszył przed siebie. 
*
   Po dwóch godzinach wyszliśmy. Dzisiaj na cały asortyment ( bez wyjątku, w każdym sklepie) była przecena -50%. Jestem obładowana siatami, ale nie tylko ja. Sara kupiła sobie cała masę sukienek i butów. Iker kupił najmniej, a większość siatek, które niesie jest wypełniona jedzeniem.  
-Tak właściwie to po co Ci tyle jedzenia?- spytałam, kiedy szukaliśmy samochodu na parkingu.
-Robimy grilla. Czas najwyższy, żebyś poznała Królewskich, nie uważasz?- spytał, otwierając samochód.
-Grilla? Jest zima, a ty chcesz robić grilla?- spytałam, ze śmiechem. 
-Jula, nazywam się Iker Casillas. Jak będę chciał to zbuduję iglo w lipcu- w tym momencie ja i Sara nie wytrzymałyśmy i wybuchłyśmy głośnym śmiechem. 
-Kochanie, jedźmy już do domu- powiedziała Sara, a Iker z obrażoną miną wyjechał z miejsca parkingowego. Iker wydał na prawdę dużo na moje zakupy. Na początku było mi trochę głupio wydawać jego pieniądze, ale nawet kiedy nie chciałam czegoś brać to Iker i tak mówił: " Wyglądasz super bierzemy" albo " To daj, ja odwieszę" po czym szedł do kasy i kupował.   

*
-No więc to jest mój numer, to Sary, a tu masz mapę jak dojechać do stadionu- tłumaczył Iker, jednocześnie pokazując mi wszystko w telefonie. O co chodzi? Więc poszliśmy do salonu " Vodafon", żeby zdjąć mi SIM-locka z telefonu. Okazało się, że nie są w stanie tego zrobić. Mój cudowny brat stwierdził, że po prostu kupi mi telefon. Poszliśmy więc do iSpot, gdzie Iker kupił nie tylko telefon, ale i laptopa i tablet gdyż stwierdził, tu cytuję: " Hurtowo jest taniej". 
-Może skończycie się bawić i mi pomożecie?- spytała nas Sara, udając wielkie oburzenie. 
-Co mam robić?- zapytałam. 
-Ty idź się szykować, Iker mi pomoże- 
-Aa no ok. A ile mam czasu?-
-Półtorej godziny- powiedział Iker, jednocześnie otwierając drzwi na taras. On na prawdę chce zrobić tego grilla. Nalałam sobie gorącej wody do wanny, wlałam płyn i zaczęłam się relaksować. Moje nogi praktycznie umarły po tych zakupach, a teraz czuję, że jednak żyją. Położyłam rękę na krawędzi wanny i nagle poczułam jakieś przyciski.
-Uu, sprawdźmy co to- zaczęłam klikać po kolei. Boże, jak to wyłączyć?! Te bąbelki są już na podłodze. Uff... Udało się. Jak wyjdę, to wytrę. Poleżałam w wannie jeszcze z 20 minut i wyszłam. Szybko wytarłam podłogę. Potem wyprostowałam włosy, ubrałam się, lekko umalowałam i poszłam do kuchni. Sara biegała w tą i z powrotem. Tu się coś gotowało, a tu smażyło. Jak ona to ogarniała?
-Może Ci pomóc?- zasugerowałam.
-Nie, ale możesz zobaczyć czy Iker nie potrzebuje pomocy- więc poszłam do ogrodu. Iker rozłożył już krzesła i stoły. Wszystko stoi pod altaną.
-Potrzebujesz pomocy?- spytałam.
-Nie, dzięki. Ładnie wyglądasz-
-Dziękuję- nagle usłyszałam dzwonek do drzwi - Otworzę- i weszłam z powrotem do domu. Otworzył bramę i nagle wjechało ferrari, audi, porsche, audi, mercedes i jeszcze jakieś inne samochody.
-Chodź, przedstawię Cię wszystkim- powiedział Iker, który pojawił się nie wiadomo skąd.
-No kogo ja widzę! To Twoja siostra? Na szczęście nie odziedziczyła po Tobie urody brzydalu!- przekrzykiwali się nawzajem tak, że nie mogłam zlokalizować skąd dobiega głos.
-Jose Callejón- przedstawił się przystojny Hiszpan, którego znam bardzo dobrze. Przecież nie raz widziałam go na meczu.
-Karim Benzema-
-Cristiano Ronaldo-
-Mesut Ozil-
-Fabio Coentrao-
-Kaka-
-Sergio Ramos- nie wierzę. Właśnie podszedł do mnie mój ulubiony piłkarz z RM. Na żywo jest jeszcze przystojniejszy.
-Jula, miło mi-
-Mi bardziej- odparł uroczo i pocałował mnie w dłoń.
-Ty z tą miłością to uważaj- ostrzegł go Iker.    
-A ja po prostu Pepe-
-Dobra, zapraszam do ogrodu- zarządził Iker i wszyscy posłusznie ruszyli w miejsce wskazane przez kapitana.

*
I jak? :)

czwartek, 3 stycznia 2013

"Tu jest cudownie"

   Właśnie wsiadłam do samolotu. Przede mną około czterech godzin lotu, więc opowiem wam wszystko od początku.
   18 lat temu, moja mama, która miała wtedy 22 lata, pojechała z przyjaciółmi na wakacje do Hiszpanii. Będąc w Madrycie poznała pewnego mężczyznę, z którym po długiej zabawie po prostu się przespała. Myślała, że to jednorazowa przygoda. Po powrocie do domu, zauważyła, że coś jest nie tak. Źle się czuła, miała mdłości i spóźniał jej się okres. Stwierdziła, że musi się udać do lekarza. Okazało się, że jest w ciąży. Dziewięć miesięcy później na świat przyszłam ja - wtedy Jula Kasprowicz. Około dwóch lat później poznała przystojnego Pawła, z którym rok później wzięła ślub. I tak ja, mama i Paweł żyliśmy sobie razem przez prawie 15 lat. Jeździliśmy na mecz piłki nożnej, ponieważ ja i Paweł byliśmy fanami tej gry. Ja uwielbiałam Real Madryt, a Paweł Borussie Dortmund. Pewnego dnia wydarzyło się coś, co odwróciło moje życie o 180 stopni. Kiedy mama i Paweł wracali z zakupów, jadący tir przeciwległym pasem, stracił kontrolę i wjechał wprost w samochód rodziców. Zginęli na miejscu. Straciłam chęć do życia. Próbowałam popełnić samobójstwo, okaleczałam się. W dniu pogrzebu podszedł do mnie obcy facet. Przedstawił się jako Jose Casillas. Znałam to nazwisko, ale nie wiedziałam kim jest Jose. Okazało się, że to właśnie on jest mężczyzną, którego moja mama poznała w Hiszpanii i to on jest moim ojcem. Nie za bardzo mu wierzyłam, więc postanowiliśmy zrobić test na ojcostwo. Potwierdziły się słowa Jose. Zaproponował mi, żebym zamieszkała z nim i jego żoną Marią, ale ja nie chciałam. Jose to praktycznie obca osoba. Ja zostałam w Polsce, a Jose wrócił do domu. Wtedy odezwał się jego syn- Iker. Zaproponował mi, żebym z nim zamieszkała. Byłam w lekkim szoku, ponieważ bardzo dobrze wiedziałam kim on jest, ale nie wiedziałam, że on jest synem Jose. Tym samym jest moim przyrodnim bratem. Długo się wahałam, ale w końcu mnie przekonał. Zresztą nie tylko on, ale i jego dziewczyna Sara. Jej również bardzo na tym zależało.
   I tak właśnie znalazłam się w TYM samolocie, którym aktualnie lecę do Madrytu. Jestem w nim tylko ja i moje wszystkie rzeczy. Właściwie nie mogę się doczekać chwili, w której zobaczę mojego brata. Do tej pory rozmawialiśmy tylko na skype. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

*
   No i jestem na lotnisku. Tu czeka na mnie Iker i Sara. Już ich widzę. Boże, żebym tylko się nie wzruszyła. Spokojnie, nie denerwuj się, wszystko będzie ok. 
-Cześć Iker- powiedziałam, a on mnie od razu przytulił. No i łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Zresztą nie tylko mi, bo czułam, że robi mi się wilgotne ramię. Potem przywitałam się z Sarą. 
-Jak lot?- spytał Iker.
-Spokojnie- odpowiedziała, ocierając tusz, który mi się lekko rozmył. Na parkingu stał samochód Ikera. Z lotniska do domu jechaliśmy około pół godziny. Wiedziałam, że Iker ma duży dom, ale nie przypuszczałam, że aż taki. Dom jest cudowny. Okolica też jest piękna, ponieważ jest tylko kilka domów, a reszta to mini parki z mini stawami. 
-Tu jest cudownie- powiedziałam, podziwiając zza szyby widoki.
-Cieszę się, że Ci się podoba- odparł Iker. Wzięłam kilka walizek z samochodu i weszłam do środka, a ze mną Sara. Wewnątrz dom jest pięknie urządzony. Widać, że od początku do końca ktoś miał na niego pomysł. 
-Chodź pokażę Ci pokój - powiedziała Sara i poszłyśmy korytarzem w lewo- Mam nadzieję, że się Tobie spodoba- dodała, otwierając drzwi. Gdy weszłam byłam w szoku. Miałam cudownie umeblowany i udekorowany pokój. Ściany są błękitne, a meble idealnie się komponują- To nie koniec- powiedziała Sara i otworzyła drzwi, które są przy oknie. A tam moja własna łazienka, w niej kolejne drzwi i...
-Moja garderoba? - zapytała. Jestem w mega szoku. 
-Tak. Masz do dyspozycji własny pokój, łazienkę i garderobę. Stwierdziliśmy z Ikerem, że jesteś w takim wieku, że na pewno się ucieszysz z posiadania tego- 
-Macie rację. Dziękuję- i przytuliłam się do niej.  
-No to już wszystko. A jak pokój? Podoba się? - spytał się Iker, który nie wiadomo skąd pojawił się w pokoju.
-I to jeszcze jak!- 
-To się cieszę. Może damy Ci z godzinkę, żebyś się udomowiła, a potem wyskoczymy coś zjeść. Co ty na to?- zapytał Iker.
-Jasne, z wielką chęcią zobaczę chociaż część miasta- Iker się uśmiechnął i wyszedł razem z Sarą. 

*
   Jeżeli znajdziecie jakieś literówki to od razu przepraszam :). Zapraszam też do zakładki " Dodatki", w której znajdziecie " nowości" :)

Bohaterowie


Hej, nazywam się Jula Casillas(17 l.). Mam starszego brata Ikera, który jest najcudowniejszym facetem pod słońcem. Do niedawna mieszkałam w Polsce. Tam uczyłam się języka Hiszpańskiego, Angielskiego i Niemieckiego, dzięki temu nie mam problemu z przystosowaniem się do nowego środowiska.  


Iker Casillas (31 l.) i Sara Carbonero (28 l.). Moje "zakochańce". Iker to zarówno najlepszy brat jak i bramkarz na świecie, a Sara to cudowna przyjaciółka i reporterka. Zdecydowanie są dla siebie stworzeni. 


Od prawej :Pepe (30 l.) i Cristiano Ronaldo (28 l.) przyjaciele zarówno w Realu jak i w reprezentacji Portugalii. Są do siebie bardzo podobni, oboje zawsze mają "nieczyste" myśli. Pepe jest jednak trochę bardziej agresywny, ale tylko na boisku. W codziennym życiu jest potulny jak baranek. Marcelo (24 l.) uwielbiam bawić się jego włosami. Takie śmieszne sprężynki. Zawsze, razem z Pepe, ma głupie pomysły.


 Sergio Ramos (26 l.) dobrze zbudowany i często nieogarnięty dowcipniś, który wszystkim poprawia humor. Jednak czasami potrafi wkurzyć, a nawet zasmucić. Nieraz mu zaufałam i często tego żałowałam. 


Rico (17 l.) styl "ciacha" i gwiazdy szkoły w jednym. To właśnie w nim kocha się większość dziewczyn. Na pierwszy rzut oka jest zbyt pewny siebie, jednak gdy się go bliżej pozna, jest na prawdę całkiem miły.


Mój cudny kotek Marcelo. Uwielbia kłaść się na poduszce albo czyiś kolanach.

Wojtek Szczęsny (22 l.) bramkarz Arsenalu i reprezentacji Polski. Zabawny, romantyczny, ale czasami zbyt pewny siebie. Mam z nim dobry kontakt i chciałabym, żeby taki pozostał. 

Kate Johnson (17 l.) Brytyjka, z którą dzielę pokój w internacie. Jest mega gadułą, dlatego nigdy nie można posiedzieć w ciszy. Świetnie się rozumiemy. Pomimo, że znam ją krótko, mogę jej zaufać.



Pilar Rubio (35 l.) hiszpańska prezenterka i dziewczyna Sergio Ramosa. Nie przepadam za nią, wydaje mi się być strasznie dwulicowa. 

Daniel, siostrzenica Sergio :) Cudowne i urocze dziecko



Dodatki

Tu będę dodawać zdjęcia np. miejsc lub tzw. OOTD bohaterki :)
Będą się tu pojawiały też różne informacje.

Rozdział XXVIII
OOTD :)

Rozdział XXVII

OOTD :)


Rozdział XXV
Sypialnia zakochanych <3

OOTD :)

Zakupy Julii :)



Rozdział XXIV




Dom Julii  i Sergio :)

OOTD :)


Rozdział XXIII
OOTD cz.2

OOTD cz.1

Rozdział XXII
OOTD :)

Rozdział XXI
OOTD :)

Rozdział XX
OOTD:)

Rozdział XIX
OOTD :)


 Rozdział XVIII

OOTD:)

Rozdział XVII
OOTD :)


Rozdział XV
OOTD :)


Rozdział XIV
OOTD :)

Rozdział XIII
OOTD :)

Rozdział XII
OOTD :)

Prezent od Ikera i Sary :)


Rozdział IX
OOTD :)

Rozdział VIII

OOTD

Rozdział VII

OOTD :)


Stajnia :)


Rozdział VI
OOTD :)


Rozdział V
OOTD :)

Szkoła :)


Rozdział IV
OOTD :)


Rozdział III
OOTD - "Grill"  :D


Rozdział II
OOTD :)


Moda&shopping w Madrycie :)



Rozdział I
OOTD :)



Mój pokój :)


Liebster Awards

Zostałam nominowana do Liebster Awards przez "Laura" z bloga http://bvb-echte-liebe.blogspot.com/ .
Dziękuję bardzo :D
Ogólnie zasady są takie, że Laura zadała mi 10 pytań, na które tu odpowiem. Następnie osoby, które ja wybrałam odpowiedzą na moje pytania :)
Pytania od Laury:
1.Jak długo prowadzisz bloga?
2.Jakiej muzyki słuchasz?
3.Największe marzenie?
4.Czego najbardziej nie lubisz w ludziach?
5.Ulubiony zespół/wykonawca?
6.Ulubiony klub?
7.Nielubiany klub?
8.Ulubiony piłkarz?
9.Twoja zaleta?
10.Jak reagujesz na negatywne komentarze?

Odpowiedzi:
1. 2 miesiące
2.Prawie wszystkich odmian rock'a
3.Pojechać na mecz Realu *.*
4.Dwulicowości
5.The kooks
6.Real Madryt <3
7.Nie mam takiego, szanuję każdy
8.Wielu, ale ten najbardziej ulubiony to Sergio Ramos<3
9.Gadatliwość? Pytanie do moich znajomych, a nie do mnie :)
10.Jeżeli mają sens, to staram poprawić to, co dana osoba mówi, że robię źle

Oto osoby, które nominuję ja:





http://moda-na-dortmund.blogspot.com/

http://male-jest-wredne.blogspot.com/

http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/


Moje pytania:
1.Twoje imię?
2. Ulubiona drużyna piłkarska?
3. Ulubiony zawodnik?
4.Najlepszy film?
5.Co robisz w wolnym czasie?
6.Ulubiona potrawa?
7.Ulubiona piosenka?
8.Uprawiasz jakiś sport?
9.Z jakiego województwa jesteś?
10.Byłeś/aś za granicą?



Czytam i Polecam

http://el-temperamento-del-sol-y-del-mar.blogspot.com/ - genialny blog o Barcelonie. Głównym bohaterem jest Jordi Alba, ale pojawiają się też skoczkowie narciarscy :)

http://male-jest-wredne.blogspot.com/ - Najlepszy blog 'ever' :D Jeśli zaczniesz czytać, to się nie oderwiesz. Z niecierpliwością czekam na nowy rozdziały :D

http://moda-na-dortmund.blogspot.com/ - opowiadanie o Borussi Dortmund. W każdym rozdziale pojawia się kilka historii, kilku piłkarzy. Warte przeczytania

http://moje-marzenia-to-on.blogspot.com/ - blog głównie poświęcony 'Torresowi'. Dużo reprezentacji Hiszpanii, więc jeśli jesteś fanką La furia Roja musisz przeczytać to opowiadanie :)

http://volvere10.blogspot.com/ - drugi blog autorki "el-temepramento...". Również Barcelona, ale historia całkowicie inna :)

http://i-need-this-hole-gone.blogspot.com/ - mój drugi blog, tym razem o Borussi :)