środa, 16 stycznia 2013

"Co to za piękna niewiasta?"

-A wy kiedy wstaliście?- spytałam, siadając na kanapie.
-Jakoś tak półgodziny temu- odpowiedział Cris, przeciągając się.
-Dla ścisłości jesteście tylko wy i Pepe, tak?- kiwnęli głową.
-Podziwiam resztę, że wstała na trening- powiedział, ziewając Fabio.
-Coś czuję, że Mou da im niezły wycisk- dodał Cris.
-Chcecie coś do jedzenie?- spytałam, kierując się w stronę lodówki. Strasznie zgłodniałam.
-Już jedliśmy- odparł. Spojrzałam się na nich.
-Kiedy?- spytałam zaskoczona. Jak można wstać i od razu zjeść śniadanie, będąc na kacu?
-Przyzwyczajenie- burknął.
-Witam wszystkich!- krzyknął nagle Pepe, który właśnie wszedł do pokoju.
-Witam śpiącego księcia- odpowiedział mu Fabio -Jak się spało?-
-Nie narzekam. Oo widzę, że zdążyłem na porę śniadaniową- spojrzał na mnie i uśmiechnął się wymownie.
-Co chcesz?-
-Może być to samo co ty-
-Robię płatki z mlekiem, więc nie wiem czy gustujesz...-
-Uwielbiam! Rób!- krzyczał szczęśliwy Portugalczyk.
-A jakie plany po śniadaniu?- spytałam się Królewskich, podając Pepe łyżkę.
-No jak to jakie, jedziemy z Tobą do centrum- powiedział uradowany Cris.
-Słucham? Sorry, ale ja już się umówiłam z przyjaciółką, więc z waszych planów nic nie wyjdzie-
-To ją też zabierzemy- dodał jeszcze bardziej szczęśliwy Cris. Po ich uśmiechniętych twarzach zrozumiałam, że nie ma sensu się licytować, bo tak czy inaczej pojadę z nimi.
-Idę się wyszykować-

*
   Po godzinie wyjechaliśmy. Najpierw zabraliśmy Natalii, z którą witałam się chyba z 10 minut.
-Dobra, to od czego zaczniemy?- spytałam, kiedy ruszyliśmy spod domu Natalii.
-Na początku pokażemy Ci to, co powinien zwiedzić każdy turysta- odpowiedział Cris, bo to on prowadzi. W sumie chyba wypił najmniej. Pepe dalej dochodzi do siebie.
-Wiecie co mnie bawi?- spytałam, kiedy stanęliśmy w mega korku (tego nie lubię w dużych miastach...). Spojrzeli się na mnie -Że żaden z was nie jest rodowitym mieszkańcem Madrytu, ani nawet Hiszpanii-
-No, a Natalii? Ty chyba jesteś z Madrytu- powiedział Fabio.
-Mieszkam w Madrycie od 2 lat. Wcześniej mieszkałam w Barcelonie- odpowiedziała.
-Real czy Barca?- spytał szybko Cris.
-Emm...- zaczęła, a Królewscy spojrzeli na nią podejrzanie -No chyba Real- odetchnęli z ulgą.
-Jeśli oceniamy zawodników to Real, prawda?- spojrzałam na Natalii, a ta się uśmiechnęła.
-No to wszystko jasne- powiedział dumnie Cris.
   Na początku pojechaliśmy do Pałac Królewskiego, później pojechaliśmy na Puerta Del Sol i właściwie to tyle ze zwiedzania, bo chłopcy się zmęczyli. Żeby się trochę rozerwać, pojechaliśmy do "Parc Des Attractions". To całkiem znany park rozrywki, w którym jest jedna z najszybszych kolejek świata. Wejście na nią z Pepe nie było dobrym pomysłem. Mianowicie nie był to dobry dzień dla faceta, który siedział przed nim. Chyba już rozumiecie...
   Byliśmy tam praktycznie do wieczora. Koło 22:00 byłam już w domu. Padałam na twarz. Wzięłam tylko prysznic i poszłam spać.
*
-Pobudka!- usłyszałam głos Ikera, a po chwili zaczął trąbić wuwuzelą. Nienawidzę go! 
-Wynocha!- krzyknęłam i schowałam głowę pod poduszkę. Jakie to jest głośne. 
-Nie moja droga- odparł i ściągnął ze mnie kołdrę -Jedziesz ze mną na trening i radzę Ci się szykować bo mamy 40 minut- 
-Idź stąd!- wyburczałam.
-Będę za 10 minut, a jeśli do tej pory nie wstaniesz to sięgnę po radykalne środki- wyszedł.
-Nawet nie mam zamiaru- mruknęłam i przykryłam się kołdrą po czubek nosa -Aaaaaa!- 
-Ostrzegałem- 
-Nie myślałam, że oblejesz mnie lodowata wodą!- jestem cała mokra. 
-Wstajesz? Bo mam jeszcze resztkę wody w wiadrze- ostrzegł mnie, lekko przychylając wiaderko.
-Nie rób tego!- krzyknęłam przerażona, co wywołało uśmiech na twarzy mojego brata. 
-Pośpiesz się- 
-Zrobisz mi śniadanie?- spytałam błagalnym głosem. Iker się zaśmiał.
-Nie ma czasu. Gdybyś wstała wcześniej to może...- poszłam wkurzona do łazienki -Ja też Cię kocham!- usłyszałam, kiedy zamknęłam drzwi. Szybki, ciepły prysznic (szkoda go przerywać), wysuszenie włosów, ubranie się, szybkie make-up i gotowa. Jestem z siebie dumna, że zrobiłam to tak szybko.
-Czeka w samochodzie- powiedziała Sara na powitanie. Uśmiechnęłam się i wyszłam z domu. 
-No w końcu. Przekąś coś, a po treningu pojedziemy coś zjeść na mieście. Co ty na to?- powiedział, podając mi jabłko. Opuściliśmy teren posesji i pojechaliśmy w stronę stadionu. 
   Tu jest mega! Iker szybko oprowadził mnie po całym obiekcie, potem ja usiadłam na trybunach, a on poszedł się przebrać. Po około 5 minutach pojawiło się trzech, bardzo dobrze mi znanych,  zawodników Królewskich.    
-Ooo, no kogo to moje cudne oczęta widzą?- krzyknął Fabio.
-Co to za piękna niewiasta?- dodał Pepe.
-Czyżby to siostra naszego kapitana?- odparł ze zdziwieniem Cris.
-Idioci- burknęłam, a Portugalczycy podbiegli do mnie.
-Przyszłaś popatrzeć na to?- spytał Cris, podciągnął koszulkę i pokazał na swój kaloryfer. Uwierzcie mi, jego 6-pak jest w rzeczywistości jeszcze bardziej "efektowny"  niż na zdjęciach.
-No oczywiście. Jak mogłabym przegapić okazję zobaczenia Twoich mięśni?- CR7 uśmiechnął się.
-Tak też myślałem- odparł z zawadiackim uśmiechem.
-A my to przepraszam co?- wtrącił się "urażony" Pepe.
-No na Was też oczywiście będę patrzeć- Pepe wyszczerzył ząbki.
-My się chyba jeszcze nie znamy- powiedział, nieznany mi głos. Koło Fabio nie wiadomo skąd pojawił się Gonzalo Higuain. Z nim jest jak z całą resztą Królewskich, "na żywo" jest jeszcze przystojniejszy niż się wydaje. Uśmiechnęłam się.
-Nie mieliśmy jeszcze okazji się spotkać-
-Gonzalo- powiedział przystojny Argentyńczyk.
-Jula- odpowiedziałam z nutą nieśmiałości w głosie. Po chwili rozmowy, na trybunach pojawiła się wysoka, "cycata" (jak to ujął Fabio), szczupła kobieta. Kiedy ją zobaczyłam, pomyślałam tylko jedno - wygląda jak hmm...Kobieta lekkich obyczajów. Skąd takie skojarzenie? No więc jej cycki są prawie na wierzchu, mega wysokie szpilki, w których ledwo chodzi, bluzka która odkrywa jej połowę brzucha, biała kurtka z futerkiem i mini. Czy tej kobiecie nie jest zimno? No i prawie zapomniałam: tona make-up na twarzy. Chociaż trzeba jej przyznać, że ma koszulkę z Guns N' Roses, więc za to plus.
-Kto to jest?- spytałam z lekkim zdziwieniem, ale na odpowiedź nie musiałam czekać. Z szatni właśnie wyszedł Sergio, który podszedł do niej podszedł i namiętnie ją pocałował.
-Nowa dziewczyna Ramosa- powiedział Pepe.
-Nawet nie wiedziałem, że on z kimś jest- odparł Fabio.
-Gratuluje spostrzegawczości. Są ze sobą od jakiś czterech miesięcy- poinformował go Pepe.
-No dobra Panowie, zaczynamy- zarządził Mourinho, który właśnie wszedł na boisko. No i zaczął się trening. Nie mogę się skupić na chłopakach, bo cały czas kątem oka widzę tę kobietę. Niby ona mi nic nie zawiniła... To wina Sergio! Kuźwa, najpierw mnie całuje i jest wszystko super, po czym się dowiaduję, że ma dziewczynę, z którą jest nie od wczoraj! Jestem na niego na maksa wkurzona. Prawdę mówiąc, czego ja mogłam oczekiwać. Przecież po tym grillu, nawet się nie odezwał.
-To teraz lecimy coś zjeść? Bo umieram z głodu- powiedziałam do Ikera, kiedy po treningu Królewscy schodzili do szatni.
-Zapomniałem!- krzyknął nagle. Spojrzałam na niego z zapytaniem na twarzy -Mamy z Sarą rocznicę i..-
-I zapomniałeś o tym- dokończył Marcelo.
-Więc teraz pojedziesz po prezent dla niej- dodał Cris.
-Ale w między czasie zarezerwujesz stolik w El Bodegón- wtrącił się Pepe, wskakując Ikerowi na plecy.
-No tak mniej więcej będzie to wyglądać- dodał smutny Iker.
-Powiedz mi tylko gdzie mogę coś zjeść, a dam sobie radę- poinformowałam z uśmiechem brata.
-No nie wiem czy to dobry pomysł, żebyś sama przemieszczała się po Madrycie. Nie znasz jeszcze dobrze miasta, więc... No nie wiem- odparł zmieszany Iker.
-Ja z Tobą pojadę- odezwał się Alvaro Morata, którego poznałam dopiero dzisiaj.
-No widzisz - spojrzałam na Ikera- Dam sobie radę-
-Dzięki- odparł Iker do Moraty i wszyscy weszli do szatni, a ja zostałam na korytarzu. Siedziałam zamyślona z telefonem w ręku, gdy nagle zobaczyłam czyjeś buty. Podniosłam głowę.
-Pilar Rubio, miło mi- przede mną stała dziewczyna Sergio.
-Jula Casillas- odparłam. Nie za bardzo chciało mi się z nią rozmawiać, ale ona wręcz przeciwnie.
-Słyszałam, że nie dawno przeprowadziłaś się do Madrytu? - kiwnęłam głową -Ja tu mieszkam od kilkunastu lat i kocham to miasto. Znasz tu kogoś oprócz Królewskich?-
-Mam przyjaciółkę- burknęłam.
-A widziałaś już miasto? Madryt jest piękny jak chcesz to mogę Ci kiedyś pokazać tu masz mój numer- podała mi jakąś karteczkę z jej imieniem i nazwiskiem oraz numerem telefonu -Jak coś to dzwoń. Możemy iść na zakupy, albo-
-Gotowa?- spytał Alvaro, który właśnie wyszedł z szatni. W idealnym momencie.
-Tak- odpowiedziałam uśmiechnięta -To do zobaczenia- krzyknęłam do Rubio i ruszyłam za Moratą.

*

   Pojechaliśmy do... McDonald's. Stwierdziłam, że mam ochotę na takiego, mega niezdrowego fast food'a. Wzięłam kurczaczki, BigMac'a i colę, a Alvaro McRoyal'a, duże frytki i sprite. 
-Nie myślałam, że piłkarze jedzą takie jedzenie- wskazałam na tackę Hiszpana, kiedy usiedliśmy przy stoliku. 
-Myślisz, że my jemy tylko warzywa i owoce?- uśmiechnęłam się. Dokładnie tak myślałam. 
-Gdzie potem idziemy?- spytałam, przełykając kęs BigMac'a. 
-A wytrzymasz jeszcze ze mną?- spytał się, robiąc przy tym minę "cwaniaka". 
-Wytrzymałam z Pepe, Cristiano i Fabio, a z Tobą nie wytrzymam?- 
-W sumie racja. No a jak Ci się podoba Madryt?- 
-Jejku, wszyscy mnie o to pytając. Nie znam jeszcze dobrze tego miasta, ale jak na razie to jest ok- 
   Posiedzieliśmy jeszcze jakiś czas, potem Alvaro zostawił samochód na jakimś parkingu w środku miasta i poszliśmy pochodzić po Madrycie. Dzięki temu dowiedziałam się, na którym przystanku metra muszę wysiąść, żeby dojechać do stadionu, a na którym wsiąść, żeby wrócić do domu. No i jaką linią. Zaczęło się już ściemniać, dochodziła 20. Tak, spędziłam z Alvaro calutki dzień. Nagle zadzwonił mi telefon.
-Jula, gdzie jesteś?- powiedział Iker, a w jego głosie słyszałam zdenerwowanie.
-W centrum z Alvaro, a co?- lekko się zaniepokoiłam.
-Powiedz mu, żeby przyjechał na Pabellón 8- chciałam się spytać się po co, ale Iker się rozłączył.
-Co się stało?- spytał lekko przestraszony Morata.
-Iker poprosił, żebyś zawiózł mnie na Pabellón - Alvaro lekko zbladł -Co tam jest?- spytał z lekką niepewnością.
-Szpital- odpowiedział Alvaro, otwierając samochód.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz