-No i jak tam?- spytałam po 'dojczu'. Ona spojrzała na mnie jak na wariatkę, za to Mesut uśmiechnął się od ucha do ucha.
-Bardzo dobrze- odpowiedział.
-A Ty?- zwróciłam się do Oliwii, tym razem po polsku - Hektor przypadł Ci do gustu?-
-Oj tak- odparła, wpatrujące się w jego brązowe oczka.
-Co to 'Hektor'?- spytał z zaciekawieniem Niemiec. To chyba jedyne słowo jakie wyłapał.
-Nieważne- odparłyśmy chórkiem, ale dla ścisłości. Kiedy Oliwia po raz pierwszy zobaczyła zdjęcie Ozila,, nie wiem dlaczego, ale stwierdziła że wygląda jak Hektor. No i tak zostało.
-No to zostawiam was samych- puściłam oczko do Hektora i poszłam szukać mojego księcia.
Przeszukując cały dom, postanowiłam rozejrzeć się na zewnątrz. Strzał w dziesiątkę! Sergio razem z Crisem stoją na werandzie i o czymś 'energicznie'(jeśli mogę to tak opisać) dyskutują.
-Czemu nie jesteście w środku? Tam się dużo dzieje- odparłam z uśmiechem- Oliwia i Hektor zaczynają bajerować ze sobą...-
-To prawda?- przerwał mi Sergio.
-Ale co?- chyba przestaję ogarniać.
-No to ja was lepiej zostawię- stwierdził Portugalczyk i wrócił do środka. Widzę po minie Sergio, że coś jest nie tak.
-Skarbie- chciałam go złapać za rękę, ale ją cofnął -o co Ci chodzi?- jestem całkowicie zdezorientowana.
-Sypiałaś z nim?- spytał wpatrując się we mnie.
-Co? Skąd Ci to w ogóle...-
-Odpowiedz!- krzyknął - Sypiałaś z nim? I do tego za pieniądze?!- wbiłam wzrok w ziemie.
-Sergio...-
-Patrz mi w oczy!- spojrzałam na niego, a łzy zaczęły mi lecieć po policzkach.
-To było dawno...-
-Byłem w stanie zapewnić Ci wszystko, a ty wolałaś sypiać z nim? Co on tobie mógł dać, czego ja nie mogłem?-
-Nic o mnie nie wiesz, nie masz pojęcia co się wtedy działo...-
-A ty mi nie chcesz nic powiedzieć!-
-To nie jest takie łatwe-
-Co nie jest łatwe? Powiedzenie, że byłaś szmatą?! Może dalej nią jesteś, co? Przecież nic o Tobie nie wiem!-
-Sergio, daj mi wyjaśnić- całkowicie się rozkleiłam.
-Daj mi spokój! Nic już nie mówa!- zrobił parę kroków w stronę drzwi, ale po chwili się zatrzymał -Żałuję, że zostawiłem dla Ciebie Pilar. Przynajmniej byłbym teraz szczęśliwy i wyczekiwałbym na moje pierwsze dziecko-
Jak mógł powiedzieć coś takiego? To znaczy, że przez ten cały czas mnie okłamywał? Jednak Pilar urodzi jego dziecko? Nieważne. Wszystko nieważne.
-Mogę?- spytałam barmana, a ten znowu uzupełnił mój kieliszek. Nie ma to jak topienie smutków w wódce. Przynajmniej nie ma tu nikogo, kto mnie zna i zadawałby wiele niewygodnych pytań. Jasne... Już po chwili usłyszałam ten charakterystyczny rechot. O to przed nami wyłania się cudowna Pilar Rubio! Jak na (bodajże) drugi miesiąc, to wygląda bardzo szczupło. Chwila, czy ona właśnie zamówiła piwo? Pani perfekcyjna nie wie, że nie można spożywać alkoholu w ciąży? O ile ona w ogóle jest w ciąży. Co robi Jula w takiej sytuacji? Zapomina, że jest narąbana i że się upokorzy, więc podchodzi do owej pani i wygarnia jej wszystko co o niej myśli. Efekt? Pani Casillas zostaje usunięta z pubu. Przynajmniej wiem, że w ciąży to ona nie jest.
Wybiła już trzecia, a ja wciąż włóczę się po mieście bez celu.
-Jula?- albo mi huczy w głowie, albo ktoś do mnie coś mówi -Poczekaj- chyba jednak nie mam schizofrenii.
-Alvaro? Co Ty tu robisz?-
-O to samo chciałem zapytać- uśmiechnął się.
-No więc...- wciąż oczekuje odpowiedzi.
-Biegam- w tym momencie wybuchłam śmiechem.
-O trzeciej w nocy?-
-Tak wyszło. Zresztą nieważne, co Ty tu robisz?-
-Wpadam w alkoholizm?- odparłam z lekkim uśmiechem, ale Alvaro nie zrozumiał żartu -Po prostu nie mam gdzie iść- burknęłam i siadłam na krawężniku.
-O czym ty mówisz? Mieszkasz godzinę drogi stąd-
-Wydaje mi się, że już nie-
-Coś się stało?-
-Długa historia-
-Mam czas- spojrzałam na niego, lekko się uśmiechnął. Zaczęłam więc moją opowieść, więcej z tej nocy nie pamiętam.
Obudziłam się w jakimś dziwnym miejscu. To znaczy nie tyle dziwnym, co mi obcym. Na pewno jest to czyjś dom, ale na pewno nie mój pokój. Wyszłam z sypialni i rozpoczęłam podróż po mieszkaniu. Na blacie w kuchni leżała jakaś kartka. No i wszystko jasne.
"Domyślam się, że nie pamiętasz jak tu się znalazłaś :)
Wczoraj, po dwóch godzinach rozmowy po prostu zasnęłaś.
Nie mogłem Cię zostawić na środku chodnika, więc przywiozłem cie do siebie.
Spokojnie, spałem w innym pokoju.
Na stole masz śniadanie, ja musiałem wyjść, a nie chciałem cie budzić.
Powinienem wrócić koło 14.
Poczekaj tam na mnie.
Alvaro"
Nie wiem o której wyszedł, ale nie długo powinien wrócić. Jest już po 13. Mam nadzieję, że nie obrazi się, jeśli wezmę prysznic. Czuję się... Brudna. W sumie to urocze, że zrobił śniadanie, chociaż założę się, że jajecznica jest już zimna.
Napisał, że będzie około 14, a jest już 16 i dalej go nie ma. Chyba nic tu po mnie. Miałam już wychodzić, kiedy w drzwiach stanął uśmiechnięty od ucha do ucha Alvaro. Nie był sam. Zza jego pleców wyłonił się nie kto inny, tylko...
*
No witam was po 3 miesięcznej przerwie. Nie wiem czy ktokolwiek jeszcze to przeczyta :c. Przepraszam, że długo mnie nie było. Zero weny, dosłownie ZERO! Na szczęście odzyskałam ją dzisiaj. Trzy, krótkie informacje
1. Napiszę tu jeszcze 1 góra 2 rozdziały
2. Powstaje nowy blog; zmieszam Real, Barcelonę i reprezentację Hiszpanii U21, więc mam nadzieję, że kogoś z was zaciekawi
3.Opuściłam się w czytaniu innych blogów za co b. przepraszam. Mam nadzieję, że to nadrobię :D Musze sobie to trochę poukładać :)
Rozdział trochę pomieszany, ale chyba się połapiecie :)
Boże jesteś! W końcu ;)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle ekstra, trochę znowu namieszane.
Szkoda, że chcesz już kończyć, chociaż dobrze że szykujesz coś innego.
I kto będzie z Alvaro...
no nareszcie!
OdpowiedzUsuńtyle kazałaś czekać i w końcu jesteś
super rozdział i oczywiście czekan a kolejny
Cudnyyy szkoda że skończyłaś w taki momencie
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie
http://achtotaktojest.blogspot.com/