sobota, 12 stycznia 2013

"Ale, że z różdżką?"

   Dziwne uczucie siedzieć tak blisko moich idoli i rozmawiać z nimi jakbym ich znała od kilku, dobrych lat.
-Czym się interesujesz?- spytał Jose.
-No chyba tak najbardziej to sportem- odpowiedziałam z nutą nieśmiałości w głosie. Trochę jestem zestresowana ich obecnością.
-A jakim dokładnie?- ciągnął temat Jose.
-No oczywiście piłką nożną, ale oprócz tego to jazda konna. To jest chyba moja największa pasja, bo piłka jest bardziej sposobem na spędzenie czasu. Forma rozrywki. Konie to jednak moje życie. Dla nich poświeciłam bardzo dużo czasu- dziwie się sobie, że wypowiedziałam aż tyle słów bez najmniejszego zająknięcia się.
-Mmm- zaczął Sergio przełykając piwo- Widzę, że mamy wspólne pasje. Też kocham konie i jestem posiadaczem jednego- uśmiechnął się uroczo. Jest taki cudowny. Tak, to zdecydowanie mój "Grecki Bóg".
-I to jedyne co was będzie łączyć- wtrącił szybko Iker, a reszta lekko się zaśmiała oprócz Fabio i Pepe, którzy byli już tak wstawieni, że tarzali się ze śmiechu po ziemi. W sumie to nie wiem czy na pewno śmiali się z tego, co powiedział mój brat, ale wyglądali przezabawnie. A żeby wam lekko przybliżyć ten widok, to wyobraźcie sobie żółwia, który przypadkiem przewrócił się na skorupę i nie może wstać. Tak to mnie więcej wygląda.
-A wracając do tematu, który przerwał nam ten niekulturalny, mierzący 185 cm osobnik- Iker zmierzył go wzrokiem, a banda żółwi znowu tarza się po ziemi -To znalazłaś już jakąś stajnie w Hiszpanii?-
-Nie, jeszcze nie widziałam miasta, a co dopiero szukać stajni. Natomiast mam w planach zajęcie się tym, ale to w przyszłości-
-Nie widziałaś miasta? To ten osobnik Ci go jeszcze nie pokazał?- pokręciłam przecząco głową -No to jutro bądź gotowa o 12, a Magiczny Sergio zabierze Cię na wycieczkę po Madrycie-
-Ten "osobnik" nie wyraża zgody na opuszczenie tego terenu z Magicznym Sergio- znowu wtrącił się Iker.
-Magiczny Sergio!- zaczął wykrzykiwać Pepe.
-Ale, że z różdżką?- właściwie wyśmiał Fabio.
-Nie, z mieczem!- odparł Pepe i znowu śmiech.
-Kochanie, nie przesadzaj. Jula musi się integrować z Królewskimi - powiedziała Sara, która wniosła miskę chipsów i kilka butelek piwa.
-Poza tym muszę zobaczyć miasto - dodałam.
-Porozmawiamy jutro- odparł Iker. Zabrzmiało to trochę poważnie, ale po chwili się uśmiechnął, więc praktycznie jestem pewna, że się zgodzi.
   Dźwięk sms.
-O "trenejro" pisze- powiedział Iker, zerkając na ekran telefonu.
-O tej porze?- zdziwiłam się, bo dochodzi pólnoc.
-To jeszcze nic- powiedział ze śmiechem Cristiano - Kiedyś do nas dzwonił o 3 nad ranem, że mamy być na stadionie o 5:30, ponieważ wyjeżdżamy na mecz wcześniej, a musimy mieć jeszcze trening-
-No to a'propos. Jutro trening o 11:30- powiedział załamany Iker.
-Boże...- powiedzieli zgodnie Królewscy.
-Życzę powodzenia ze wstaniem- odparłam ze śmiechem.
-Ej, Magiczny!- krzyknął Pepe, szturchając Sergio- Weź spraw, żeby nam to odwołali-
-Życzę powodzenia z wytrzeźwieniem- dodała Sara, wskazując na Pepe i Fabio, którzy znowu tarzali się ze śmiechu jak żółwiki.
-A tak w ogóle to ty teraz chodzisz do szkoły czy coś?- zmienił temat Karim.
-Z tego co mi wiadomo - spojrzałam na Ikera -To jestem zapisana do bachillerato, tak?- Iker kiwnął twierdząco głową.
-A czyli zdajesz maturę?- ciągnął Karim.
-Tak-
-A jaki kierunek wybrałaś w szkole?- wtrącił się Mesut.
-"Nauki humanistyczne i społeczne"-
-Oo, no to mam nadzieję, że wszystko będzie ok- dodał Kaka. Uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni po butelkę coli i wódkę.
-Boże, ile w tej lodówce jest rzeczy- mruknęłam do siebie.
-Może Ci pomóc?- usłyszałam za sobą głos Sergio.
-Nie, dzięki. Dam sobie radę- odpowiedziałam i szukałam dalej -Jest- powiedziałam z dumą i odstawiłam butelkę na blat -Jeszcze tylko limonka- po chwili zorientowałam się, że znowu mówię sama do siebie -Znowu to robię?-
-Co?- spytał Sergio, a w jego głosie było słychać lekki śmiech.
-Znowu mówię sama do siebie- poczułam, jak jego ręce obejmują mnie w pasie. Odwrócił mnie i przyciągnął do siebie.
-To urocze- odpowiedział i musnął mnie ustami. Zrobiło mi się gorąco. Nawet bardzo. Pomimo, że tego nie chciałam, nie stawiałam oporu. Staliśmy tak, a nasze usta nie odrywały się od siebie.
-Muszę to zanieść- powiedziałam, odrywając się do niego i poszłam do ogrodu.  
Posiedziałam jeszcze do 2, po czym pożegnałam się ze wszystkimi i poszłam spać, bo nie dawałam już rady.

*
   O matko... Moja głowa. Jest 11:45 co oznacza, że wszyscy już pojechali na trening i jestem sama. Dobra, idę coś zjeść. Ubrałam tylko bluzę (moją ulubioną z Arsenalu Londyn), wzięłam telefon i poszłam do kuchni. Zadzwoniłam do Natalii. To dziewczyna, którą kiedyś poznałam w Polsce. Jest ona rodowitą Hiszpanką i mieszka w Madrycie. 
-No hej, słuchaj przepraszam, że nie dzwoniłam, ale jakoś cały czas coś robiłam- powiedziałam na powitanie.
-Nie ma sprawy. Zaaklimatyzowałaś się już?- spytała. 
-Wiesz, ciężko powiedzieć. Jeszcze nie widziałam nawet dokładnie okolicy, tylko z okien samochodu, ale jak na razie czuję się tu dobrze. W ogóle to zgadnij kogo poznałam- powiedziałam z lekkim podnieceniem w głosie.
-No mów!- krzyknęła Natalii z równie wielkim podekscytowaniem w głosie.
-Królewskich! Jeszcze nie wszystkich, ale już kilku- 
-Aaaa! Są tacy przystojni jak w telewizji?- Natalii, to też wielka fanka Realu. 
-Nawet przystojniejsi - oparłam się o stół w kuchni- Dziwne...-
-Co się stało?- 
-Właśnie patrzę przez okno i widzę samochód Cristiano i Pepe, a oni powinni być na treningu-
-CR7 był u Ciebie?!- krzyknęła tak, że o mało co nie upuściłam telefonu. 
-Tak, jest całkiem miły- Natalii rozmarzyła się i zaczęła mi opowiadać jaki to on cudny, piękny, boski, męski, przystojny, umięśniony i tak dalej. Otworzyłam lodówkę i pochyliłam się, żeby wyjąć karton z sokiem pomarańczowym. 
-Niezły tyłek- usłyszałam za sobą. Sparaliżowało mnie. Powinnam być w domu sama. O co chodzi? Powoli się odwróciłam, a to co zobaczyłam niesamowicie mnie zaskoczyło. Na kanapie siedział Fabio i Cristiano.
-Co wy tu robicie? Powinniście być na treningu- 
-Twój brat jest wspaniałym kapitanem i zadzwonił do Mourinho, żeby odwołał trening. Powiedział, że zabalowaliśmy, ponieważ świętowaliśmy Twój przyjazd. No i Mou powiedział, że Ci, którzy nie będą mieli siły wstać, nie muszą przyjeżdżać- wytłumaczył mi Cris.
-To znaczy, że Pepe wytrzeźwiał? Bo jakoś go tu nie widzę- 
-On jeszcze śpi- odpowiedział Cristiano. 
-A wracając do punktu wyjścia: ładny tyłek- zaczął Fabio. Dopiero teraz zauważyłam, że jestem w krótkich szortach, w które "podkreślają" moje pośladki. 
-A czemu nie bluza Realu?- zapytał z wyrzutem CR7. 
-Ciesz się, że nie ubrałam Barcy- odpowiedziałam i nalałam soku do szklanki. 
-Masz taką?- spytał z ogromnym zdziwieniem Fabio, wciąż skupiając się na dolnych partiach mojego ciała.
-Tak i jeśli nie przestaniesz się gapić to Ci wjebie- 
-Uu, lubię agresywne- puścił mi oczko. 
-Nieważne- poszłam do pokoju, ubrałam dresy i wróciłam do Królewskich. 

5 komentarzy:

  1. Zapraszam :3 magia-z-naszych-serc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się, mhm *-*
    Tylko pamiętaj o interpunkcji i staraj się nie powtarzać wyrazów.
    Czekam na nn!
    ~Gienia

    OdpowiedzUsuń
  3. masz wspaniałego bloga! będzie mi miło jeśli spodoba Ci się mój i również go zaobserwujesz ;))

    OdpowiedzUsuń