środa, 23 stycznia 2013

"Od jakiegoś czasu ja i Iker..."

   Kiedy Alvaro się zatrzymał od razu wbiegłam do szpitala. Szybko znalazłam Ikera, który siedzi z głową schowaną w dłoniach. Nie odzywając się do niego, usiadłam obok i objęłam go. Iker cały się trzęsie.
-Byliśmy w restauracji, kiedy ona nagle zaczęła słabnąć- zaczął. Głos mu się załamuje -Nagle zemdlała... Nie wiedziałem co zrobić, więc wsadziłem ją do samochodu i przyjechałem tutaj-
-Lekarz coś mówił?- spytałam, opierając brodę o jego ramię.
-Nie, na razie robią jej badania. Oddałbym wszystko, żeby była zdrowa- łza spłynęła mu po policzku.
-Na pewno wszystko będzie dobrze. Jest tylko trochę osłabiona- z sali wyszedł lekarz. Iker od razu wstał.
-Co jej jest?- spytał od razu.
-Konflikt serologiczny. Przepraszam spieszę się-
-Czy ktoś mi może powiedzieć o co tu chodzi?- odparł zmęczony tym wszystkim Iker.
-Jaki Sara ma czynnik Rh?- spytałam.
-Rh-, a co?- spytał. Do niego ciągle nie dociera.
-A ty?-
-Rh+... Jula o co Ci chodzi?-
-Będziesz ojcem- powiedziałam, a uśmiech od razu pojawił się na mojej twarzy.
-Co ty wymyślasz-
-Iker, konflikt serologiczny jest wtedy, kiedy matka ma grupę np. Rh-, a dziecko Rh+. Dociera?- do mojego brata dopiero dotarło. Wstał i mocno mnie przytulił.
-Będę ojcem- wyszeptał -Będę ojcem!- krzyknął tak, że prawie ogłuchłam, a ludzie dookoła dziwnie się spojrzeli.
-Może Pan się z nią zobaczyć- powiedziała pielęgniarka, która właśnie wyszła z sali, w której leży Sara. Iker wręcz wbiegł do pomieszczenia i pierwsze co zrobił to przytulił Sarę i powiedział "Kocham Cię". Oni są cudni.
-Będziesz tatą- powiedziała Sara słabym głosem.
-Tak wiem i strasznie się cieszę. Dlaczego mi nie powiedziałaś?- spytał Iker, od którego aż kipiało radością.
-Bo nie wiedziałam- odparła, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-A który to tydzień?-
-Szósty- Iker coraz bardziej podekscytowany.
-Przynieść wam coś do jedzenia?- spytałam, chcę ich zostawić samych.
-Ja pójdę i tak muszę zadzwonić do rodziców- powiedział szczęśliwy Iker i wyszedł, a ja zostałam z Sarą sama.
-Narobiłaś nam strachu- powiedziałam z uśmiechem.
-Sama byłam przerażona. Nawet nie podejrzewałam, że mogę być w ciąży. To znaczy wiesz, od jakiegoś czasu ja i Iker..-
-Dobra, nie kończ. Domyślam się- przerwałam jej, a Sara się zaśmiała. Nie chcę słuchać o łóżkowych zabawach brata -Ale dalej nie rozumiem jednej rzeczy. No bo jesteś w szóstym tygodniu, tak?- kiwnęła głową -Wiem, że to może głupie pytanie, ale nie zauważyłaś, że Ci się spóźnia?-
-Jakiś czas temu lekarz przepisał mi leki i powiedział, że mogą one coś tam zaburzyć- no to wszystko wyjaśnia.
-Kurde, nie mogę uwierzyć, że będę ciocią-
-A ja, że będę mamą-


   Iker powiedział, żebym wróciła do domu, a on posiedzi jeszcze trochę z Sarą. Alvaro odwiózł mnie do domu.
-Dzięki- powiedziałam do Hiszpana, wysiadając z samochodu.
-Nie ma sprawy, cieszę się że mogłem pomóc- uśmiechnął się. Zamknęłam drzwi i poszłam do domu. Tak tu cicho. Chyba po raz pierwszy od kiedy tu jestem. Poszłam do pokoju i włączyłam laptopa. Miałam kilka powiadomień na Facebook'u i jedną wiadomość. Od Natalii oczywiście.
"Pamiętasz, że jutro Twój pierwszy dzień w szkole? :D "
"Jakby mogła zapomnieć"
"Przyjdę po Ciebie o 9.00"
"Ok, mam nadzieję, że wstanę :) "
   Skoro o 9 będzie Natalii, to muszę wstać o 7.30. W takim razie idę spać.

*
   O boże... Już rano. Jak mi się nie chcę... No ale cóż, trzeba wstawać. Pierwsze co to poranny prysznic, następnie ogarniecie włosów( czyt. uczesanie) i twarzy (czyt. make-up). Ubrałam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie kanapki z Nutellą i herbatę. O 8.55 byłam już gotowa. Chwilę później przyszła Natalii i pojechałyśmy do szkoły. Moja wychowawczyni to młoda kobieta, około 30 lat. Uczy Hiszpańskiego.
-Ty jesteś naszą nową uczennicą?- spytała z uśmiechem. Kiwnęłam głową -Usiądź proszę- klasa nie jest zbyt duża. Mam na myśli ilość uczniów. W klasie jest 10 osób. Siadłam w ostatniej ławce, a Natalii obok mnie -Mogłabyś się przedstawić i powiedzieć coś o sobie?-
-Tak, jasne. Jestem Jula Casillas- po klasie rozeszło się takie ciche : "co?", "słyszałeś?". Było to lekko krępujące. Widocznie Izabelle, moja nowa wychowawczyni, nie powiedziała klasie o nowej uczennicy -Mieszkam w Madrycie od kilku dni. Przez 17 lat mieszkałam w Polsce-
-A czym się interesujesz?- spytała Iza.
-Głównie sportem. W szczególności piłką nożna i jazdą konną-
-No tak, wnioskując po nazwisku to piłkę nożną masz we krwi?- jakoś nie widzę powiązania.
-No tak jakby-
-Dobrze, może klasa się przedstawi. Ty zacznij- wskazała na rudowłosą dziewczynę. Wygląda na całkiem nieśmiałą.
-Jestem Ana- powiedziała rzeczywiście nie śmiało.
-Luisa- powiedziała dziewczyna, siedząca obok niej.
-Marcela-
-Melania- to chyba bliźniaczka Marceli. Są do siebie bardzo podobne.
-Nina-
-Max- pierwszy chłopak. Nie powiem, całkiem przystojny.
-Rafael- drugi, niczego sobie chłopak.
-Rico- typowe, szkolne ciacho. Wiecie, amerykańskie klimaty.
-Angela- królowa szkoły.
-Emilia- i przyjaciółka królowej.
-Julio, mam nadzieję, że szybko kupisz podręczniki- dodała wychowawczyni, a ja kiwnęłam głową. Dalsza część lekcji minęła dosyć szybko. Oczywiście cały czas czułam, że ktoś się na mnie patrzy. Lekko mnie to peszyło, ale da się przyzwyczaić. Na przerwie sporo osób zwracało na mnie uwagę. To było bardziej denerwujące. Jak przechodziłam, ktoś zawsze mówił "To na prawdę ona?" albo "Co ona tu robi?". Nie myślałam, że wszyscy wiedzą kim jestem. Oczywiście jestem świadoma tego, że Iker pochwalił się na Facebook'u, że ma siostrę, ale skąd oni wiedzą, że to ja?
-Jak Ci się podoba?- spytała Natalii, kiedy kupowałam wodę w automacie.
-Wiesz, czuję się lekko zestresowana-
-Tymi spojrzeniami? Spoko, przyzwyczają się- odparła. Wzięłam wodę i ruszyłam w kierunku ławki nie patrząc przed siebie. Moje szczęście jest nieocenione.
-Oj, przepraszam- wypaliłam i spojrzałam w kogo się władowałam.
-Spoko- powiedział Max(?) i uśmiechnął się. Siadłyśmy na ławce, a Natalii zaczęła się śmiać.
-Co w tym zabawnego?- spytałam, siłując się z zakrętką (kto to tak zamyka?).
-Twój wyraz twarzy mnie dobija- z pewnością wyglądam przezabawnie. W końcu siłuję się z butelką.
-Daj, pomogę- powiedział Max, który nie wiadomo skąd się tu wziął. Wystarczył jeden ruch ręką, a zakrętka nagle puściła, a co za tym idzie, butelka została otworzona.
-Dzięki- uśmiechnęłam się.
-Nie ma sprawy, więc jak Ci się podoba?- spytał siadając koło nas. Dlaczego każdy się pyta jak mi się tu podoba?
-Całkiem spora szkoła, ale klasa wyjątkowo mała- zaczęliśmy rozmawiać, co jakiś czas dodała coś Natalii, a czasami Rafael, który pojawił się chwilę po Maxie. Całkiem miło się z nimi gada. Są na prawdę w porządku. Później już "tylko" 5 lekcji (na każdej oczywiście mówiłam coś o sobie) i koniec.    

2 komentarze: