czwartek, 3 stycznia 2013

"Tu jest cudownie"

   Właśnie wsiadłam do samolotu. Przede mną około czterech godzin lotu, więc opowiem wam wszystko od początku.
   18 lat temu, moja mama, która miała wtedy 22 lata, pojechała z przyjaciółmi na wakacje do Hiszpanii. Będąc w Madrycie poznała pewnego mężczyznę, z którym po długiej zabawie po prostu się przespała. Myślała, że to jednorazowa przygoda. Po powrocie do domu, zauważyła, że coś jest nie tak. Źle się czuła, miała mdłości i spóźniał jej się okres. Stwierdziła, że musi się udać do lekarza. Okazało się, że jest w ciąży. Dziewięć miesięcy później na świat przyszłam ja - wtedy Jula Kasprowicz. Około dwóch lat później poznała przystojnego Pawła, z którym rok później wzięła ślub. I tak ja, mama i Paweł żyliśmy sobie razem przez prawie 15 lat. Jeździliśmy na mecz piłki nożnej, ponieważ ja i Paweł byliśmy fanami tej gry. Ja uwielbiałam Real Madryt, a Paweł Borussie Dortmund. Pewnego dnia wydarzyło się coś, co odwróciło moje życie o 180 stopni. Kiedy mama i Paweł wracali z zakupów, jadący tir przeciwległym pasem, stracił kontrolę i wjechał wprost w samochód rodziców. Zginęli na miejscu. Straciłam chęć do życia. Próbowałam popełnić samobójstwo, okaleczałam się. W dniu pogrzebu podszedł do mnie obcy facet. Przedstawił się jako Jose Casillas. Znałam to nazwisko, ale nie wiedziałam kim jest Jose. Okazało się, że to właśnie on jest mężczyzną, którego moja mama poznała w Hiszpanii i to on jest moim ojcem. Nie za bardzo mu wierzyłam, więc postanowiliśmy zrobić test na ojcostwo. Potwierdziły się słowa Jose. Zaproponował mi, żebym zamieszkała z nim i jego żoną Marią, ale ja nie chciałam. Jose to praktycznie obca osoba. Ja zostałam w Polsce, a Jose wrócił do domu. Wtedy odezwał się jego syn- Iker. Zaproponował mi, żebym z nim zamieszkała. Byłam w lekkim szoku, ponieważ bardzo dobrze wiedziałam kim on jest, ale nie wiedziałam, że on jest synem Jose. Tym samym jest moim przyrodnim bratem. Długo się wahałam, ale w końcu mnie przekonał. Zresztą nie tylko on, ale i jego dziewczyna Sara. Jej również bardzo na tym zależało.
   I tak właśnie znalazłam się w TYM samolocie, którym aktualnie lecę do Madrytu. Jestem w nim tylko ja i moje wszystkie rzeczy. Właściwie nie mogę się doczekać chwili, w której zobaczę mojego brata. Do tej pory rozmawialiśmy tylko na skype. Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze.

*
   No i jestem na lotnisku. Tu czeka na mnie Iker i Sara. Już ich widzę. Boże, żebym tylko się nie wzruszyła. Spokojnie, nie denerwuj się, wszystko będzie ok. 
-Cześć Iker- powiedziałam, a on mnie od razu przytulił. No i łzy zaczęły lecieć mi po policzkach. Zresztą nie tylko mi, bo czułam, że robi mi się wilgotne ramię. Potem przywitałam się z Sarą. 
-Jak lot?- spytał Iker.
-Spokojnie- odpowiedziała, ocierając tusz, który mi się lekko rozmył. Na parkingu stał samochód Ikera. Z lotniska do domu jechaliśmy około pół godziny. Wiedziałam, że Iker ma duży dom, ale nie przypuszczałam, że aż taki. Dom jest cudowny. Okolica też jest piękna, ponieważ jest tylko kilka domów, a reszta to mini parki z mini stawami. 
-Tu jest cudownie- powiedziałam, podziwiając zza szyby widoki.
-Cieszę się, że Ci się podoba- odparł Iker. Wzięłam kilka walizek z samochodu i weszłam do środka, a ze mną Sara. Wewnątrz dom jest pięknie urządzony. Widać, że od początku do końca ktoś miał na niego pomysł. 
-Chodź pokażę Ci pokój - powiedziała Sara i poszłyśmy korytarzem w lewo- Mam nadzieję, że się Tobie spodoba- dodała, otwierając drzwi. Gdy weszłam byłam w szoku. Miałam cudownie umeblowany i udekorowany pokój. Ściany są błękitne, a meble idealnie się komponują- To nie koniec- powiedziała Sara i otworzyła drzwi, które są przy oknie. A tam moja własna łazienka, w niej kolejne drzwi i...
-Moja garderoba? - zapytała. Jestem w mega szoku. 
-Tak. Masz do dyspozycji własny pokój, łazienkę i garderobę. Stwierdziliśmy z Ikerem, że jesteś w takim wieku, że na pewno się ucieszysz z posiadania tego- 
-Macie rację. Dziękuję- i przytuliłam się do niej.  
-No to już wszystko. A jak pokój? Podoba się? - spytał się Iker, który nie wiadomo skąd pojawił się w pokoju.
-I to jeszcze jak!- 
-To się cieszę. Może damy Ci z godzinkę, żebyś się udomowiła, a potem wyskoczymy coś zjeść. Co ty na to?- zapytał Iker.
-Jasne, z wielką chęcią zobaczę chociaż część miasta- Iker się uśmiechnął i wyszedł razem z Sarą. 

*
   Jeżeli znajdziecie jakieś literówki to od razu przepraszam :). Zapraszam też do zakładki " Dodatki", w której znajdziecie " nowości" :)

3 komentarze:

  1. bardzo fajnie i ciekawie piszesz :) bede tu bardzo czesto wpadac i czytac twoje posty :) zapraszam do mnie http://kolorovy-honey.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. http://moda-na-dortmund.blogspot.com/ Zapraszam serdecznie do nas ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba :) Nadrobię zaraz dotychczasowe rozdziały :D Czekam na kolejny.I zapraszam na http://moje-marzenia-to-on.blogspot.com/ :p

    OdpowiedzUsuń