niedziela, 17 lutego 2013

"Pierwsza kłótnia"

   Gwałtownie się obudziłam. Śniły mi się jakieś koszmary, nienawidzę takich nocy. Powoli otworzyłam oczy, żeby sprawdzić godzinę. To co ujrzałam, lekko mnie zszokowało. Koło mnie leży Sergio, wygląda cudownie kiedy śpi. Pomimo tego, że postanowiłam sobie nie zbliżać się do Ramosa, to nie żałuję że się z nim przespałam. Naprawdę było warto, ta jego Hiszpańska namiętność. Z jednej strony delikatny, ale z drugiej... Coś niesamowitego! Jest piąta rano, a ja wpatruję się w półnagiego faceta, leżącego w moim łóżku. Poszłam po szklankę wody, a kiedy wróciłam, Hiszpan siedział na łóżku oparty o poduszkę.
-Nawet zaspana wyglądasz cudownie- powiedział Sergio, a na jego twarzy pojawił się jego śliczny uśmiech. Lekko się zarumieniłam -No i do tego w mojej koszulce- spojrzałam na siebie. Rzeczywiście, mam na sobie koszulkę Ramosa i nie mam zielonego pojęcia jak to się stało.
-Ładnemu we wszystkim ładnie- odparłam i siadłam koło Hiszpana na łóżku.
-Skromności to nie odziedziczyłaś po Ikerze- pocałował mnie w czoło, po czym położył rękę na moim udzie -A co masz pod spodem?- spytał zawadiacko i zaczął ją przesuwać ku górze.
-Tak się składa, że nic- wymownie poruszył brwiami i zaczął mnie całować. Najpierw po szyi, później po dekolcie, a następnie pozbawił mnie koszulki. Zabawa zaczyna się od nowa...
   Koło 10 wszyscy zaczęli się budzić. mam tu na myśli całą drużynę Królewskich, która z wiadomych przyczyn została u nas. Pierwszy z mojego pokoju wyszedł Sergio i próbował przejść do kuchni tak, żeby nikt nie widział skąd przyszedł. Jakieś 20 minut później wyszłam ja. Już ubrana. Pomimo wspaniałej nocy z Królewskim, nie wiem czy chciałabym się z nim wiązać. Poza tym on wciąż jest z Pilar. Czyli ja po prostu jestem jego kochanką, zabawką czy jakkolwiek inaczej to nazwać. Koło 12 piłkarze zaczęli opuszczać nasz dom. Z każdym żegnałam się osobiście, ponieważ Iker i Sara pojechali gdzieś rano. Jak oni mogli tak wcześnie wstać? W sumie muszą trenować, w końcu nie długo wstawanie do dziecka będzie normą, a po zerwanej nocy trzeba rano iść do pracy, a w przypadku Ikera jechać na trening. Właśnie wyszedł Pepe.
-To zostaliśmy sami- podsumował Sergio, kiedy zamknęłam drzwi za Pepe.
-Co w związku z tym?- spytałam lekko obojętnym głosem. Nie chcę więcej robić sobie nadziei, ani dawać Hiszpanowi satysfakcji.
-Moglibyśmy jakoś pożytecznie spędzić razem czas- odparł, objął mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Słuchaj, to nie jest dobry pomysł- zaczął mnie całować po szyi -Nie lubię tego typu sytuacji-
-Jakich?- spytał i pozbawił mnie koszulki. Pomimo tego, że wiedziałam co ma zamiar zrobić, to nie przerywałam mu. Zdecydowanie nie jestem asertywna.
-Właśnie takich, że najpierw się zabawisz, a potem zapomnisz- przerwał dalsze rozbieranie mnie i spojrzał mi w oczy.
-A co jeśli chciałbym z Tobą być?- wciąż wpatrywał się w moje oczy.
-Sam wiesz, że to nie możliwe- wbiłam wzrok w podłogę.
-Niby dlaczego? Skąd wiesz, że nie chciałbym związać się z Tobą na poważnie?- spytał poważnie, a ja lekko się zaśmiałam.
-Sergio, chyba siebie nie słyszysz. Zauważ, że masz aktualnie dziewczynę, która twierdzi, że was związek jest poważny. Podobno jej mówisz, że ją kochasz. I nagle co? Spędzasz ze mną noc. Nie oszukujmy się, wierność to nie jest Twoja mocna strona- przerwałam na chwilę i znów skupiłam wzrok na jego brązowych oczach -Raz zostałam zdradzona i wiem jak to boli. Nie chcę przeżywać tego po raz drugi, okej?-
-Dlaczego z góry zakładasz, że Cię zdradzę? Może, właśnie dla takiej osoby jak Ty, się zmienię?- naszą dyskusję przerwał telefon Sergio. Spojrzał na ekran, a po chwili na mnie.
-Nie krepuj się, w końcu to Twoja dziewczyna. Pewnie się martwi- poszłam zrobić sobie kawę.
-Dobra, ale nie wrzeszcz na mnie, okej? Ja pierdole, jestem wystarczająco dorosły, żeby nie wracać na noc-
-Pierwsza kłótnia- burknęłam pod nosem. Wyciągnęłam filiżankę z ekspresu i obserwowałam rozwój wydarzeń.
-Ale po co się wkurzasz? To nie ja zacząłem- wzięłam łyka kawy, lekko przy tym siorbając -Możesz później przyjechać. No ja też- dobra, wymiękam.
-Idę wziąć kąpiel- powiedziałam do Hiszpana tak głośno, że usłyszała to Pilar.
-Jaki głos? O czym ty mówisz? Jestem sam, u kumpla- Sergio spiorunował mnie wzrokiem, a ja dumna poszłam do łazienki. Nalałam gorącej wody, wlałam płyn do kąpieli i mogłam się odprężyć. Uwielbiam, kiedy w wannie otaczają mnie bąbelki.
-Jula, będę się zbierał- powiedział Sergio i wszedł do łazienki.
-Może byś zapukał?-
-Przecież widziałem Cię nagą- ten jego system myślenia.
-Nie upoważnia Cię to, do wchodzenia bez pukania, rozumiesz?- podszedł bliżej.
-Oj, nie denerwuj się- odparł i cmokną mnie w policzek -Kiedy się widzimy?- spytał, wychodząc.
-Zobaczy się- Hiszpan się uśmiechnął i wyszedł. Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami, co oznacza, że jestem sama. Teraz pełny relaks. Ktoś chodzi po domu.
-Jezu, nie zamknęłam drzwi- szybko owinęłam się w ręcznik, chwyciłam szpilki (buty :)) i powoli poszłam do salonu. Ktoś się wyłania zza ściany. Podniosłam but i już miałam uderzyć.
-Nie!- krzyknął Cristiano. Oparłam się o ścianę i z trudem zaczęłam łapać oddech -Chciałaś mnie zabić?-
-Co ty tu robisz?-
-Zapomniałem telefonu-
-To czemu nie zadzwoniłeś?- Cris dziwnie się na mnie spojrzał i dopiero po chwili zrozumiałam, co powiedziałam.
-Wiesz co, ja będę leciał, bo chyba przerwałem Ci kąpiel- odparł z uśmiechem Cris i zmierzył mnie od stóp do głów.
-No co się patrzysz?-
-Jakbyś kiedyś potrzebowała... Rozrywki to dzwoń- znowu wyszczerzył ząbki. Następnie odprowadziłam go do drzwi i zamknęłam je za nim , tym razem na klucz i wróciłam do łazienki. Przeszła mi ochota na kąpiel, więc szybko się wytarłam i ubrałam. Wrzuciłam do torebki telefon i dokumenty, a z szafki wzięłam kluczyki do samochodu. Pojechałam prosto do domu Rico.
-Kogo moje piękne oczy widzą?- spytał i na wejściu mnie pocałował.
-Mam sprawę- spojrzałam na niego wymownie. Od razu zrozumiał o co mi chodzi. Zaprowadził mnie do jednego z pokoi.
-Ile?-
-Trzy- wyjął z szuflady trzy woreczki wypełnione kokainą.
-500 euro-
-Słucham?- lekko mnie to zszokowało.
-Nie narzekaj, masz wystarczająco kasy na koncie- powiedział to z wyczuwalną nutą chamskości w głosie.
-Tak, ale nie mogę wypłacać takich sum. Iker ma ciągle wgląd do mojego konta-
-Zróbmy tak. Przyniesiesz mi w ciągu tygodnia kasę, ok?- kiwnęłam głową.
   W Madrycie strasznie leje, a ja od trzech godzin jeżdżę po mieście i nie wiem co ze sobą zrobić. Nie wiem skąd wziąć pieniądze, żeby zapłacić Rico. Nagle mnie olśniło, wiem kto może mi pomóc. Dałam 'gaz do dechy'. Jechałam tak szybko, że nie zdążałam zatrzymywać się na czerwonym świetle.
-Jula? Co Ty tu robisz?- spytał lekko zaskoczony Cristiano.
-Jesteś sam?- spytałam.
-Tak- wpuścił mnie do środka i zamknął drzwi -A co?- spytał.
-Później Ci powiem- odparłam i zaczęłam go całować.
-Ej, o co chodzi?- spytał lekko zdziwiony.
-Po prostu rób to, co robisz najlepiej- uśmiechnął się zadowolony. Wziął mnie na ręce i zaniósł do jednej z sypialni.
*
   Chciałam poinformować, że założyłam drugiego bloga. Tym razem o BVB, zapraszam : http://i-need-this-hole-gone.blogspot.com/

1 komentarz:

  1. PISZ DALEJ! :D
    jejuu, cóź za nieoczekiwany zwrot akcji hah. Czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń